th

Pół roku z iPhonem, czyli dlaczego nie wrócę do Androida

Pół roku temu, po prawie pięciu latach używania telefonów z Androidem, w końcu kupiłem mojego pierwszego iPhone’a – srebrnego 6s z pamięcią 32 GB, który zadebiutował przy okazji premiery iPhone’a 7. Zakup ten był jedynie kwestią czasu, bo kilka miesięcy wcześniej kupiłem MacBooka Air, a także zacząłem korzystać z Maców w mojej poprzedniej i aktualnej pracy. Po tych sześciu miesiącach żałuję tylko, że na zakup telefonu od Apple zdecydowałem się tak późno. Co mnie tak w nim urzekło?

Continuity i współpraca z macOS

Tak jak zdążyłem już wspomnieć – pełna kompatybilność z Macami była jednym z głównych powodów mojego wrześniowego zakupu. Zestaw funkcji odpowiedzialnych za tę współpracę Apple nazwało Continuity. W jego skład wchodzą:

  • Handoff – umożliwia kontynuowanie pracy rozpoczętej na jednym urządzeniu na drugim. Używam go przede wszystkim do otwierania kart w Safari oraz notatek z aplikacji Notatki i Bear;
  • Połączenia głosowe przez sieć komórkową – działa to dokładnie tak, jak wskazuje na to sama nazwa – możemy dzwonić z Maca. Spisuje się to naprawdę dobrze i połączenia w ten sposób nawiązuję nawet częściej niż bezpośrednio przez iPhone’a;
  • Wiadomości SMS i MMS – równie prosta funkcja, co poprzednia, ale równie użyteczna i szybsza, niż sięganie po telefon. Bardzo przydatna w przypadku kodów SMS do potwierdzenia transakcji. Przy okazji, polecam świetny skrypt Maćka Nowakowskiego, który jeszcze bardziej usprawnia wpisywanie kodów weryfikacyjnych;
  • iCloud Drive – wiele aplikacji mających swoje wersje na macOS i iOS korzysta z tej usługi do synchronizacji. Mi przydaje się to szczególnie w przypadku iA Writera i tworzonych w nim tekstów;
  • Uniwersalny schowek – to funkcja, która pojawiła się wraz macOS Sierra i iOS 10. Jak możecie się domyślić, pozwala na kopiowanie i wklejanie tekstu, zdjęć, linków itd. między naszymi urządzeniami. Nie działa jeszcze bardzo szybko, ale można na niej polegać;
  • Odblokowywanie Apple Watchem – co prawda nie jest to funkcja związana bezpośrednio z iPhonem, ale i tak warto o niej wspomnieć. Gdy mamy założonego Watcha i włączamy z trybu uśpienia Maca, jest on automatycznie odblokowywany – po prostu. Z podobnego rozwiązania korzystałem wcześniej na Chromebooku, gdzie rolę klucza pełni sam telefon;
  • AirDrop – słyszałem dużo narzekań na tę funkcję, ale w moim przypadku działała niemalże zawsze, a w dodatku bardzo szybko. Schody pojawiają się jedynie przy próbie wysłania pliku na Maca ze starszą wersją OS X, np. Yosemite;
  • Instant Hotspot – gdy Wi-Fi odmawia posłuszeństwa, jednym kliknięciem mogę uruchomić hotspot na iPhonie, przy czym nie ma potrzeby odblokowywania go.

Ze wszystkich tych funkcji korzystam regularnie, a z większości praktycznie codziennie. Znacznie usprawniają i przyspieszają moją pracę, a w dodatku są dowodem na to, że siła Apple i ich produktów tkwi w ekosystemie.

Aplikacje

Wiele aplikacji znajdujących się w App Store dostępnych jest wyłącznie na urządzenia z iOS. Przez pół roku znalazłem kilka wręcz niezastąpionych pozycji z tej kategorii:

  • Spark – aplikacja Mail jest jak najbardziej poprawna, ale na dłuższą metę jest irytująca i ma niewiele funkcji jeśli chodzi o dostosowanie powiadomień. W tej kwestii zdecydowanie najlepiej radzi sobie Spark, który na dodatek jest w pełni darmowy;
  • Fantastical – w domyślnej aplikacji Kalendarza irytuje mnie dość zagmatwany interfejs i niezbyt czytelne widoki. Fantastical co prawda oferuje jedynie widok agendy, ale dokładnie takiego potrzebuję. Dodatkowo w poruszaniu się po kalendarzu pomaga wyświetlany pod górną belką DayTicker;
  • Reeder – RSS’y są dla mnie jedyną słuszną metodą bycia na bieżąco z newsami dotyczącymi technologii, mediów społecznościowych i innych rzeczy będących w kręgu moich zainteresowań. Reedera spośród aplikacji tego typu wyróżnia przede wszystkim minimalistyczny interfejs, w którym operujemy gestami, oraz mnogość integracji z serwisami RSS, społecznościowymi czy read later;
  • Bear – dotychczas do tworzenia notatek korzystałem z aplikacji Notatki, ale wkurza mnie w niej trudny dostęp do folderów. Twórcy Bear podeszli do tego tematu w inny sposób – notatki można grupować za pomocą tagów wpisywanych bezpośrednio w treści. Jest to bardzo szybkie, zarówno w procesie tworzenia jak i szukania notek;
  • Tweetbot – jeśli mnie nie znacie, to musicie wiedzieć, że uwielbiam Twittera i korzystam z niego niemal bez przerwy. Niestety, oficjalne aplikacje do jego obsługi są kiepskie – pełne reklam, z niechronologiczną osią czasu i ubogimi funkcjami wyciszania niepożądanych fraz, aplikacji i użytkowników. Tweetbot to najlepszy klient do obsługi tego medium społecznościowego, z jakiego korzystałem – wyświetla tweety w dobrej kolejności, pozwala na wyciszanie dowolnych fraz na dzień, tydzień, miesiąc lub na zawsze oraz synchronizuje postęp czytania osi czasu między naszymi urządzeniami;
  • Workflow – jest masa wielostopniowych czynności, które można zastąpić jednym kliknięciem, także na urządzeniach z iOS. Sam używam Workflow do łączenia zrzutów ekranów w jedną grafikę, dodawania do nich ramek telefonu, wytyczania drogi do kolejnego wydarzenia z mojego kalendarza itd. To bardzo rozbudowana aplikacja, której poznanie może ułatwić Wam kilka odcinków podcastu Canvas;
  • Linky – domyślne narzędzia wbudowane w iOS do udostępniania na Facebooku i Twitterze są niezwykle ubogie. Linky nie dość, że pozwala wrzucić link, zdjęcia lub tekst do kilku miejsc na raz, to jeszcze ma wbudowaną funkcję dodawania adnotacji do grafik;
  • Motion Stills – to aplikacja od Google, której próżno szukać na Androidzie. Umożliwia stabilizację oraz zapętlanie Live Photos, a także przekonwertowanie ich w GIF’y.

O wszystkich moich ulubionych aplikacjach na iOS, nie tylko tych ekskluzywnych, przeczytacie na moim blogu w tym wpisie.

Systemowe rozszerzenia

Jestem pod ogromnym wrażeniem rozszerzeń, jakie mogą implementować deweloperzy w swoich aplikacjach na iOS. Większość z Was prawdopodobnie używa ich w menu udostępniania, gdzie w dwóch odrębnych sekcjach mamy możliwość udostępnienia wybranej pozycji do innej aplikacji lub wykonania na niej jakiejś akcji przy użyciu rozszerzenia. Te drugie są często zależne od treści i aplikacji, z jakiej w danej chwili korzystamy.

Z rozszerzeniami mamy także styczność w formie widżetów oraz aplikacji do iMessage i na watchOS, które również pozwalają nam na wykonanie wielu czynności bez uruchamiania głównej aplikacji.

3D Touch

Nie wyobrażam sobie nie korzystać z 3D Touch, na czym zresztą często się łapię chwytając telefon bez tej funkcji. Używam go do sterowania kursorem w polach tekstowych, podglądania stron internetowych i zdjęć bez ich otwierania za pomocą Peek & Pop oraz do korzystania ze skrótów i widżetów na ekranie Początek.

Inne

Zarówno na macOS jak i iOS mamy możliwość dostosowania niemal każdego aspektu związanego z przychodzącymi powiadomieniami – czy mają wydawać dźwięk, czy mają wyświetlać się w formie baneru lub alertu, czy mają pojawiać się w Centrum Powiadomień oraz na Ekranie Blokady, albo czy mają używać plakietek na ikonach aplikacji. Dzięki temu wszystkiemu ograniczyłem liczbę przychodzących do mnie powiadomień do minimum.

Co prawda Apple Wallet nie jest tak rozbudowany i często wykorzystywany jak na Zachodzie, ale nadal umożliwia nam wyświetlanie kart pokładowych, biletów na wydarzenia, a także kart lojalnościowych. Używam go bardzo często, np. do karty IKEA Family oraz Starbucks.

Brakuje mi możliwości personalizacji Control Center i dodania tam własnych skrótów, ale cenią w nim jedną rzecz – spójny kontroler multimediów. Użytkownicy Androida wiedzą, że co kolejna aplikacja odtwarzająca dźwięk lub wideo, to inne powiadomienia do sterowania nią. iOS ma to rozegrane znacznie lepiej.

Do zakupu sprzętu Apple przekonał mnie też stosunek tej firmy do swoich klientów, ich danych oraz prywatności. Poza kontrolą nad dawaniem aplikacjom dostępu do kamery, mikrofonu, czy lokalizacji, mam też pewność, że moje dane są bezpieczne i dostępne tylko dla mnie.

A co jest nie tak?

Oczywiście iPhone, jak każda inna rzecz, ma też swoje wady. Największymi są dla mnie brak wyboru domyślnych aplikacji do konkretnych zadań, co jest zaimplementowane nawet w macOS, oraz otwartość Apple w stosunku do deweloperów, których nadal nie mają dostępu do wszystkich API iOS. Na szczęście zaczęło się to zmieniać. Mam nadzieję, że iOS 11 będzie pod tym względem jeszcze lepszy.

Podsumowanie

Te sześć miesięcy pokazało mi, że iPhone jest w stanie wyręczyć mnie w wielu rzeczach i sprawić, że moja praca będzie jeszcze przyjemniejsza i szybsza. Sprawdza się idealnie jako narzędzie do codziennych czynności, jak i tych związanych z życiem zawodowym. Ogromna baza świetnie wykonanych aplikacji, rozwiązania takie jak 3D Touch, czy działanie w parze z pozostałymi produktami Apple sprawiają, że nie mam zamiaru odchodzić od produktów firmy z Cupertino przynajmniej przez najbliższe kilka lat.

Pół roku z iPhonem, czyli dlaczego nie wrócę do Androida was last modified: listopad 11th, 2017 by Daniel Marcinkowski
Disqus Comments Loading...
SHARE
Opublikowane przez
Daniel Marcinkowski