th

“Lady in the can”, czyli wielkie “one more thing…” na WWDC 2017

Jesteśmy dzień przed WWDC 2017. Jest niemal pewne, że jutro zobaczymy najnowsze wydania wszystkich systemów Apple, czyli iOS 11, macOS 10.13, watchOS 4 oraz tvOS 11. Bardzo prawdopodobna jest prezentacja odświeżonych wersji Macbooków Pro i Macbooków 12″, możliwe, że zobaczymy również nowego 10,5-calowego iPada Pro.

Ale coś innego będzie Crème de la Crème całej konferencji.

Nowe urządzenie, nowe miejsce dla Siri. Siri drugiej generacji. Pewnie zastanawiacie się, co w tym urządzeniu będzie takiego specjalnego. Przecież Amazon ma Amazon Echo, a Google ma Google Home, obydwa świetnie sobie radzą i są bardziej użyteczne niż dzisiejsza Siri w telefonie.

Asystent głosowy zamknięty w głośniku (bo będzie pewnie wyglądał podobnie do Amazon Echo i Google Home) – tak go sobie teraz wyobrażamy.

Ja natomiast wyobrażam sobie go nieco inaczej. Według mnie, Apple zaserwuje nam cały ekosystem, który będzie pełnił funkcję naszego wielozadaniowego asystenta głosowego.

Moim zdaniem, sercem “Lady in the can” (jak niektórzy nazywają to urządzenie) będzie diametralnie zmienione i mocno doposażone Apple TV. Oprócz dzisiejszego Apple TV będziemy mieli tam również główny router WiFi typu mesh wraz z głośnikami i mikrofonami. Wszystko zamknięte w obudowie przypominającej puszkę wielkości kubła, czyli coś a’la Mac Pro.

Urządzenie to może być swoistym hubem dla wszelkiej maści smart urządzeń domowych.

Oprócz niego, w skład całego systemu wchodziłyby również “satelity”, czyli małe routery w technologi mesh z głośnikami Bluetooth oraz mikrofonami. Rozstawione we wszystkich pomieszczeniach, miałyby za zadanie rozsiać nam równomiernie po całym domu sieć WiFi. Dzięki nim Siri byłaby tam, gdzie jesteśmy my. Moglibyśmy zadawać pytania i otrzymywać odpowiedzi przechodząc do innego pokoju.

Muzyka, której słuchamy, mogłaby za nami podążać. Łączność odbywałaby się poprzez WiFi i Bluetooth. Głośniki rozpoznawałyby nasze położenie dzięki połączeniu wykrywania dźwięku i położenia naszego iPhona względem WiFi.

Oczywiście wszystkim tym zarządzałaby Siri drugiej generacji. I to ona byłaby największą rewolucją. Nie wykonywałaby tylko naszych poleceń, jak włączenie światła, puszczenie serialu na Netflixie czy odpowiedź na pytanie typu “Jaka jest teraz pogoda w Krakowie?”. Siri drugiej generacji sama inicjowałaby akcje – informowałaby nas o różnych rzeczach sama z siebie, np. witałaby się z nami, kiedy rano po przebudzeniu weszlibyśmy do salonu, informowała o godzinie i temperaturze za oknem.

O odpowiedniej porze informowałaby nas o tym że mamy spotkanie, lub że za godzinę mamy samolot i trzeba już wychodzić z domu. Przypominałaby nam o urodzinach osób bliskich i włączała naszą ulubioną muzykę, gdy idziemy się golić.

Czyż nie jest to prawdziwy, idealny asystent?

Na tą chwilę są to tylko moje domysły, ale czuję, że Apple idzie w tą stronę i nie chce wypuszczać zwykłego głośnika z asystentem do wydawania poleceń. Apple chce dać nam prawdziwego asystenta, który będzie nam o wszystkim przypominał i uczył się naszych przyzwyczajeń, który będzie nam pomagał w życiu codziennym.

Firma z Cupertino powinna podążyć tą drogą, jeżeli chce być liderem w segmencie asystentów głosowych. Mam nadzieje, że to właśnie będzie to jutrzejsze, wielkie “one more thing…”.

A może się mylę i będzie to tylko kolejna kopia będących już na rynku asystentów głosowych, lepiej wykonana i okraszona lepszym marketingiem?. Może Apple nie chce ustępować pola rywalom i chce po prostu nowej maszynki do robienia pieniędzy. Co o tym myślicie?

Przeczytaj też: Wszystkie nowości, których spodziewamy się w iOS 11

Podłącz się do nas na Twitterze lub Facebooku żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.

“Lady in the can”, czyli wielkie “one more thing…” na WWDC 2017 was last modified: czerwiec 4th, 2017 by Łukasz Segiet
Disqus Comments Loading...
SHARE
Opublikowane przez
Łukasz Segiet