Apple ogłosiło przełożenie premiery HomePoda z grudnia tego roku na początek następnego. Firma oficjalnie poinformowała, że potrzebuje trochę więcej czasu na dopracowanie głośnika. Ale nie wszyscy wierzą, że to jest prawdziwy powód. Wśród hipotez dotyczących przyczyn opóźnienia produktu znalazłem jedną bardzo oryginalną, odważną i intrygującą zarazem – Apple nie potrzebuje pieniędzy z HomePoda w tym kwartale, bardziej przydadzą się w kolejnym.
Jej autorem jest ceniony dziennikarz Philip Elmer-DeWitt, który zajmuje się Apple od ponad 30 lat. Zainspirowany komentarzem jednego z twitterowiczów, napisał:
Wydaje się, że iPhone’y sprzedają się jak świeże bułeczki. Apple może nie potrzebować HomePoda w tym kwartale, żeby osiągnąć założony cel finansowy.
Chodzi mu oczywiście o prognozę wyników finansowych za ostatni kwartał tego roku – Apple przewiduje, że zarobi bardzo dużo pieniędzy, że przychody i zyski będą najwyższe w historii.
A skoro wyniki i tak będą rekordowe, twierdzi Elmer-DeWitt, nawet bez pomocy HomePoda, to firma mogła się zdecydować przełożyć premierę głośnika na przyszły kwartał, kiedy te pieniądze przydadzą się zdecydowanie bardziej – pierwsze trzy miesiące roku to pod względem sprzedaży trochę gorszy okres dla wszystkich firm, premiera nowego produktu mogłaby pomóc osiągnąć dobry wynik finansowy, który ma znaczenie nie tylko dla Wall Street, ale też dla tysięcy innych osób – analityków, komentatorów, dziennikarzy, użytkowników, itd. – bacznie przyglądających się, jak radzi sobie największa firma na świecie.
Oczywiście jest wiele mocnych argumentów przeciwko takiej tezie. Po pierwsze, czy nowe iPhone’y sprzedają się lepiej, niż zakładało Apple? Wiemy, że iPhone 8 i iPhone X sprzedają się bardzo dobrze, ale trudno przypuszczać, żeby w Cupertino spodziewali się, że będą sprzedawać się gorzej. Po drugie, HomePod zadebiutuje tylko na trzech rynkach (choć dużych – USA, UK, Australia), a jego cena (349 dol.) to zaledwie połowa średniej ceny iPhone’a, więc głośnik nie będzie miał aż takiego wpływu na wyniki finansowe firmy. No i w końcu najpoważniejszy argument – Apple straci cały sezon świąteczny, wielu potencjalnych klientów może zdecydować się na produkty konkurencji (np. Amazon Echo czy Google Home).
Ale…
Może nadspodziewanie dobrze sprzedają się inne produkty – jak zauważył Neil Cybart, przed sezonem świątecznym Apple dawno (nigdy?) nie miało tak mocnej oferty – oprócz iPhone’ów, w ciągu ostatnich kilku miesięcy firma odświeżyła całą linię iPadów, niemal całą linię Maców (w grudniu ma zadebiutować iMac Pro), wprowadziło nowego Apple Watcha, nowy model Apple TV. Jak szalone rosną przychody z serwisów. Nietrudno będzie osiągnąć rekordowe przychody i zysk.
Być może Apple zakłada (lub nawet to wie, dzięki wynikom badań), że zdecydowana większość potencjalnych klientów cierpliwie poczeka na premierę HomePoda, a tylko niewielka część zdecyduje się kupić wcześniej produkt konkurencji.
Być może…
Hipoteza DeWitta jest bardzo ryzykowna i moim zdaniem jest duża szansa, że nie jest prawdziwa. Ale najciekawsze jest to, że nie możemy jej całkowicie wykluczyć. Że Apple zarabia tak dużo pieniędzy, że nie jest do końca nieprawdopodobne, że może celowo ograniczać przychody w danym kwartale. Że jest firmą, która rzeczywiście może podejmować tak szalone wydawałoby się decyzje, na pierwszy rzut oka całkowicie sprzeczne z zasadami rynku, logiki czy zdrowego rozsądku. Że może nie obawiać się, że jeden z jej produktów straci sezon świąteczny, co w przypadku chyba wszystkich innych firm na świecie byłoby absolutnie nie do pomyślenia.
Właśnie dlatego obserwowanie poczynań Apple jest tak ciekawe.
Posłuchaj najnowszego odcinka ThinkApple Podcast – Tydzień z iPhonem X.
Podłącz się do nas na Twitterze lub Facebooku żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.
Źródło: Ped30