th

Słuchawki Audio-Technica ATH-DSR7BT – najlepszy prezent, jaki mogą sobie wymarzyć miłośnicy naturalnego, czystego brzmienia

Wiedziałem, że do testów dostaję świetnej jakości słuchawki legendarnej japońskiej Audio-Techniki, która na swoim domowym rynku zmiotła niemal całą konkurencję, więc niby wiedziałem czego się spodziewać. Ale i tak byłem zaskoczony. A właściwie zszokowany – już dawno nie obcowałem z tak czystym, naturalnym, pięknym dźwiękiem!

Nie jestem audiofilem, nie jestem ekspertem od dźwięku, wiecie, że jestem całkowicie zadowolony z brzmienia AirPodsów, ale potrafię jednak zauważyć i docenić czysty dźwięk wydobywający się z porządnych, zamkniętych słuchawek firmy, która naprawdę zna się na tym co robi.

Tak jak Apple zawsze dbało o to, żeby nie podbijać kolorów na zdjęciach czy wyświetlaczu iPhone’a, tak testy przekonały mnie, że Audio-Technica nie ucieka się do trików, które mogłyby zmylić i ucieszyć masy, natomiast prawdziwego audiofila by natychmiast odstraszyły. Sztuczne ulepszanie, podbijanie dźwięku wyczułby on z kilometra.

Ale od początku. Audio-Technica ATH-DSR7BT to wokółuszne słuchawki Bluetooth. Ciszą się dużą popularnością i ogromnym uznaniem ekspertów w dużej mierze dzięki autorskiemu systemowi Pure Digital Drive: polega on na tym, że oryginalny sygnał cyfrowy przekazywany jest ze źródła wprost do membran przetworników, z pominięciem układu konwersji cyfrowo-analogowej, która zazwyczaj pogarsza jakość dźwięku przy transmisji Bluetooth.

Japońska firma twierdzi, że “dzięki temu ATH-DSR7BT pozwalają cieszyć się brzmieniem, jakie artysta zarejestrował w studiu podczas nagrania”. Choć oczywiście nie wiem, jakie dokładnie brzmienie zarejestrował w studiu John Coltrane, to słysząc jego saksofon w słuchawkach Audio-Techniki miałem wrażenie, że John sam z chęcią odsłuchiwałby swoich kawałków na tym sprzęcie –  był to pełny, nasycony, dynamiczny, bardzo dobrze wyważony, naturalny dźwięk. Zdecydowanie lepszy niż w przypadku innych słuchawek Bluetooth, których wcześniej używałem. Charakterystyka tego dźwięku miała wiele wspólnego z brzmieniem, które znam z odsłuchu CD czy winyla na porządnych kolumnach.

Słuchawki są dość lekkie, bardzo wygodne, dobrze układają się na głowie i uszach. Mają wygodny pałąk i kołnierze z pianką z funkcją pamięci, dzięki czemu z każdym dniem lepiej dopasowują się do kształtu głowy. To sprawia, że nie muszą aż tak mocno do niej przywierać jak wiele innych słuchawek, a to z kolei powodowało, że mogłem nieprzerwanie słuchać muzyki godzinami.

Są też bardzo dobrze zaprojektowane: elegancka czerń, minimalna ilość przycisków – na tyle, żeby wygodnie wszystko obsłużyć, ale nie za dużo, żeby się nie pogubić. Dyskretne diody LED informujące o poziomie naładowania, suwak kontrola głośności i panel dotykowy pozwalający na wstrzymanie/wznowienie odtwarzania i odebranie połączenia.

W pudełku słuchawki “podane” są nam na eleganckiej, miękkiej, czarnej wyściółce, dołączone jest bardzo ładne, czarne etui.

Co prawda nie posiadają “magicznego” chipa W1, ale parowanie przebiegło bardzo szybko i bezproblemowo. Po włączeniu, słuchawki automatycznie łączą się z iPhonem, sprawnie przebiega też parowanie i łączenie z Makiem. Przełączanie pomiędzy urządzeniami nie jest może tak błyskawiczne, jak w przypadku AirPodsów czy Beatsów z W1 (co jest zrozumiałe), ale też jest bezproblemowe.

ATH-DSR7BT posiadają system Hi-Res – możemy więc delektować się dźwiękiem wysokiej rozdzielczości. Słuchawki wyposażone są też w cyfrowy port USB obsługujący pliki 96 kHz/24 bity. Przy połączeniu bezprzewodowym obsługują sygnał do 48kHz/24 bity.

Dla lubiących detale techniczne – Audio-Technica chwali się, że:

“Zastosowane 45-milimetrowe przetworniki True Motion D/A z łatwością odtwarzają każdy detal muzyki, dostarczając przy tym naturalne, zrównoważone brzmienie. Specjalna dwuwarstwowa struktura odizolowuje przestrzenie elektryczną i akustyczną, co pozwoliło zoptymalizować jakość dźwięku i zredukować niepożądany rezonans.”

Słuchawki obsługują Bluetooth 4.2.

Ich zasięg nie różni się od standardowego zasięgu dobrych słuchawek Bluetooth – połączenie było perfekcyjne, gdy przechodziłem do innych pomieszczeń, oddzielonych grubymi ścianami od salonu, w którym znajdowało się źródło dźwięku (iPhone). Problemy zaczynały się po przemieszczeniu się do kolejnych, dalszych pokoi, na dystans, z którym spośród wszystkich słuchawek Bluetooth jakich używałem radzą sobie tylko AirPodsy.

Pełne naładowanie trwa mniej więcej cztery godziny i zapewnia energię na około 15 godzin ciągłego słuchania muzyki oraz 1000 godzin czuwania – podaję za producentem, bo nie zmierzyłem dokładnie czasu pracy baterii, ale nigdy nie miałem z nią problemów – używałem słuchawek bez doładowywania zawsze przez kilka dni, ładowałem raz/dwa razy w tygodniu.

ATH-DSR7BT nie mają aktywnego wyciszenia, wiec jest to propozycja przede wszystkim dla tych, którzy po założeniu słuchawek nie chcą być całkowicie odizolowani od świata.

Właściwie trudno mi powiedzieć coś złego o słuchawkach Audio-Techniki. Za to dobrego mogę powiedzieć bardzo dużo – dźwięk jest bezdyskusyjnie rewelacyjny, nie można się też absolutnie przyczepić do jakości wykonania, wygody używania czy stabilności połączenia Bluetooth. Może poprawiłbym nieco zasięg, żeby móc swobodnie przemieszczać się w słuchawkach po całym domu.

Muszę przyznać, że z żalem oddaję te słuchawki. Nie jestem audiofilem, ale ten czysty, ładny dźwięk mnie zauroczył. Odczekam chwilę zanim znowu skorzystam z AirPodsów czy innych słuchawek, które mam w domu. Szok mógłby być zbyt duży.

***

Słuchawki Audio-Technica ATH-DSR7BT są dostępne w salonach Top Hi-Fi & Video Design i na tophifi.pl – obecnie oferowane są w świątecznej promocji za 1299 zł.

Słuchawki Audio-Technica ATH-DSR7BT – najlepszy prezent, jaki mogą sobie wymarzyć miłośnicy naturalnego, czystego brzmienia was last modified: grudzień 8th, 2017 by Tomek Czech
Disqus Comments Loading...
SHARE
Opublikowane przez
Tomek Czech