Dziś udowodnię Wam, że ludzki umysł to jednak bardzo prymitywne narzędzie, któremu niczym zaprogramowanej maszynie brak podstawowej umiejętności – wyobraźni. W dzisiejszych czasach, dopóki ktoś nie pokaże nam czarno na białym do czego możemy użyć oraz jak wykorzystać jakieś urządzenie, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że sami nie odkryjemy jego wszystkich możliwości.
Protective Box, stacja dokująca firmy KMP, o której chciałbym Wam dziś opowiedzieć, jest tego doskonałym przykładem.
Z pewnością widzieliście już dziesiątki, jak nie setki różnego rodzaju stacji ładujących do iPhone’a, Apple Watcha czy iPada. Wystarczy wejść do pierwszego lepszego sklepu z elektroniką, aby przekonać się na własnej skórze, jak duży jest wybór przeróżnych konstrukcji, nad którymi w pocie czoła pracowali ich konstruktorzy.
Oczywiście nie ma nic w tym złego, że w 2019 roku rynek oferuje nam więcej niż jesteśmy w stanie skonsumować, jednak żeby były to jeszcze jakieś przemyślane konstrukcje… Niestety, w dzisiejszych czasach bardzo trudno znaleźć produkt, którego projekt został przemyślany od A do Z. Większość urządzeń to najzwyczajniej w świecie marnotrawienie zasobów naszej matki ziemi.
Jednak czasami zdarzają się wyjątki od reguły i producenci potrafią zaskoczyć nas naprawdę spektakularnym produktem, który już z daleka szepcze do nas: „jestem wart swojej ceny”. Zdarza się również i tak, że napotykamy na swojej drodze produkt, który tylko pozornie nie jest wart swojej ceny. Takim też urządzeniem wydawała mi się na początku stacja ładująca KMP, jednak po kilkumiesięcznych testach nie oddałbym tego urządzenia nikomu.
Stacja dokująca firmy KMP (jak widać na powyższych zdjęciach) to prostokątne pudełko, które zostało wykonane z trwałego i grubego plastiku ABS.
Tak naprawdę, gdyby nikt mi nie powiedział, że jest to stacja ładująca do iPhone’a iPada czy Apple Watch, nigdy bym sam na to nie wpadł. Choć forma samego produkt (pudełko) w dzisiejszych czasach może wydawać się czymś trochę irracjonalnym, w rzeczywistości ma więcej sensu niż, Wam się wydaje.
Zastanówcie się przez chwilkę, jaki jest największy minus posiadania w swoim mieszkaniu wielu urządzeń mobilnych. Oczywiście jest to walka z dziesiątkami walającymi się wszędzie przewodami, które bez odpowiedniego organizera ciagle uprzykrzają nam życie.
Doskonale wiedziała o tym firma KMP projektując swoje urządzenie, ponieważ wewnątrz pudełka znajdziemy trzy złącza USB-A oraz trzy standardowe gniazdka prądowe, które pozwolą nam schować wszystkie przewody.
W opisie produktu KMP pisze, że stacja posiada „inteligentny system zarządzania kablami”, W praktyce wygląda to tak:
Co bardzo ważne, wyjęcie któregokolwiek z przewodów, który będzie nam akurat potrzebny do naładowania np. iPhone’a, jest banalnie proste, gdyż w górnej części pokrywy znajdują się odpowiedniej wielkości otwory na przewody. Co ciekawe ładowane urządzenie nie tylko możemy położyć na na górnej części pokrywy, lecz możemy je usadowić pionowo.
Sama stacja ładująca posiada również wbudowany przewód, który pozwoli zasilić wszystkie nasze podłączone urządzenia.
Kolejnym bardzo przydatnym elementem jest także zewnętrzny przycisk włączania i wyłączania zasialania, za pomocą którego możemy oszczędzać energię (jak dobrze wiemy, ładowarki w trybie „stand by” również zużywają prąd).
Dobra…, już widzę, że nie do końca moze Was to przekonywać. Organizerów przewodów znajdziemy dziesiątki na rynku i z pewnością będą one znacznie tańsze oraz mniej rzucające się w oczy od rozwiązania KMP. Jednak opisywana przeze mnie stacja ładująca nie jest tylko standardowym organizerem przewodów czy dockiem.
Jednak aby to dostrzec, trzeba uruchomić swoją wyobraźnie.
Przyznaje się bez bicia, że kupując stację firmy KMP nie wiedziałem, że będę ją wykorzystywał w taki sposób, jaki robię to dziś. Mianowicie, ze względu na jego wymiary (około 30 cm x 19 cm x 11 cm) wewnątrz pudełka mamy całkiem sporo miejsca, które możemy zagospodarować w dość niecodzienny sposób.
Po pierwsze, jest to idealne miejsce na ukrycie wszelakiego rodzaju „mostków”, które bardzo często są koniecznością przy budowaniu swojego inteligentnego domu opartym na technologii HomeKit (dla niewtajemniczonych: „mostek” jest swego rodzaju przekaźnikiem, którego, jak już raz wepniemy do zasilania, nigdy więcej nie będziemy oglądać).
Okazało się również, że idealnie mieszczą się tam wszystkie moje powerbanki, których na co dzień nie używam, a chce mieć je naładowane kiedy, wyjeżdżam w sprawach służbowych na kilka dni.
Oczywiście Ty możesz schować tam cokolwiek – może być to być jakiekolwiek urządzenie elektryczne, którego używamy sporadycznie. Co bardzo ważne. do wnętrza stacji ładującej naprawdę bardzo trudno się dostać. Jestem niemal przekonany, że dzieci do 7 lat będą miały z tym naprawdę duży problem. Dlatego w KMP Protective Box może służyć również jako schowek do ładowania elektrycznych gadżetów erotycznych (tak mi podpowiedział kolega…).
Na sam koniec mogę jeszcze podzielić się z Wami moim niecodziennym odkryciem: ponieważ, jak dobrze wiecie, uwielbiam korzystać z bezprzewodowego ładownia, zamontowałem w swojej stacji KMP ładowarkę indukcyjną. Jednak nie położyłem jej na pokrywie, tylko przykleiłem ją od spodu pokrywy. Dzięki temu ładowarka jest niewidoczna, nie zajmuje miejsca, a ładownie indukcyjne działa w 100% prawidłowo.
Stacja ładująca KMP Protective Box w moim przypadku okazała się na prawdę bardzo udanym zakupem. Dziś bez niej nie wiedziałbym gdzie mam poukrywać wszystkie mostki i powerbanki oraz całą masę przewodów, których ciagle przybywa. Dlatego rozważam zakup kolejnej stacji dokującej od firmy KMP.
Opisywane przeze mnie urządzenie znajdziesz w ThinkStore.