Emocje – to będzie motyw przewodni tej recenzji. Bo co innego, jeśli nie właśnie emocje powodują, że chcemy inwestować w dobry jakościowo sprzęt audio? Tak jak sportowcy wyczynowi przekraczają wszelkie bariery, żeby poczuć upojne uderzenie adrenaliny, tak osoby wrażliwe na piękno i sztukę chcą poczuć nieskrępowane, czyste i docierające do każdej komórki ciała upojne emocje.
Nieważne, czy słuchamy muzyki klasycznej, jazzu, bluesa czy techno, muzyka to dla nas lekarstwo i sposób na życie. Uczy nas pokory, wprawia w zadumę i pozwala spojrzeć za horyzont zdarzeń, który odkrywa swoje sekrety tylko wtedy, gdy zrozumiesz, czym jest intymność w świecie muzyki.
Poznaj Marantz Melody X – sprzęt Hi-Fi, który w połączeniu z głośnikami Demand 9 od Definitive Technology pozwolił mi doświadczyć czegoś, czego nie doświadczyłem nigdy wcześniej.
Marantz z serii Melody X, który dziś dla Was recenzuję, jest najnowszym dziełem firmy, która swoje ponad sześćdziesięcioletnie doświadczenie przekuła we wszechstronny i potężny amplituner. Czerpiąc całymi garściami z poprzednich modeli, Marantz udowodnił, że można stworzyć sprzęt Hi-Fi, który oferuje swojemu użytkownikowi wszystkie najnowsze technologie przesyłu dźwięku, jednocześnie jest przystępny cenowo i spełnia oczekiwania wymagających osób.
Marantz Melody X jest także odpowiedzią na zdobywający popularność zestaw Denon CEOL N10, który recenzowałem dla Was jakiś czas temu. Jednak, jak się można było spodziewać, Marantz postawił znacznie większy nacisk na uzyskania najlepszej możliwej jakości dźwięku. Dlatego można uznać go za ukłon w stronę melomanów, którzy oczekują niebanalnej jakości dźwięku i dużej wszechstronności.
Na froncie urządzenia (które moim zdaniem wygląda obłędnie!) znajdziemy jasny, czytelny, trzywierszowy wyświetlacz OLED z sekcją numeryczną i tekstową. Warto dodać, że wyświetlacz pozostaje wyraźny nawet, gdy patrzymy na niego pod znacznym kątem, co znacznie poprawia komfort użytkowania.
Po lewej i prawej stronie przedniej części urządzenia znajdziemy również symetrycznie rozmieszczone fizyczne przyciski funkcyjne odpowiedzialne za kontrolowanie muzyki oraz nawigację po menu. Powyżej wyświetlacza została umiejscowiona tacka na płyty CD, a pod nią pozostałe przyciski odpowiedzialne za obsługę menu, włączania/wyłączania urządzenia oraz kontrolę głośności.
Marantz nie zdecydował się na implementację bardziej nowoczesnych przycisków dotykowych, których pewnie wielu z nas uważa za standard. Jednak moim zdaniem fizyczne przyciski są dużo wygodniejsze i przede wszystkim lepiej komponują się ze sprzętem audio dla melomanów.
Obudowa urządzenia została wykonana plastiku, lecz bardzo dobrej jakości. Troszkę szkoda, że nie znajdziemy tu takich materiałów, jak aluminium czy szkło, które mógłby jeszcze mocnej zintensyfikować doznania obcowania ze sprzętem premium. Ale koniec końców to tylko czepialstwo z mojej strony, bo produkt został wykonany świetnie i jako całość wygląda obłędnie.
Jak już wspominałem wyżej, Marantz Melody X jest niezwykle uniwersalnym amplitunerem, który pozwoli nam odtworzyć naszą ulubioną muzykę w niemal dowolny sposób – z CD, przez Bluetooth, AirPlay 2, system HEOS, radio internetowe, serwisy strumieniujące muzykę (jak Spotify, Tidal czy Deezer) czy z dysku sieciowego NAS lub USB. Znajdziemy tu również wsparcie dla asystentów głosowych, takich jak Siri, Alexa od Amazonu czy Google Assistant.
Jeżeli miałbym się zakładać, który element recenzowanego przeze mnie urządzenia wywoła u Was przyspieszone bicie serca, to stawiałbym na AirPlay 2. Oczywiście nic w tym dziwnego, bo dla osób używających wielu sprzętów firmy Apple jest to naturalna kolej rzeczy.
AirPlay 2 to bardzo wygodna w obsłudze technologia, która jest zarazem niezwykle intuicyjna.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wydając komendę do HomePoda zainicjować rozpoczęcie odtwarzania muzyki na Melody X, następnie kontrolować ją z zegarka Apple Watch i ewentualnie zakończyć odtwarzanie z poziomu iPhone’a.
Jednak niesamowita wygoda obsługi to jedno, a możliwości to zupełnie co innego. AirPlay 2 potrafi również bez przeszkód odtwarzać dźwięk na kilku bezprzewodowych głośnikach jednocześnie lub na każdym z osobna grać inny utwór. Dlatego uważam, że choćby dla samego AirPlay 2 warto rozważyć zakup zestawu wspierającego tę technologię.
Jeżeli nigdy wcześniej nie mieliście okazji zapoznać się z tym systemem, macie prawo nie wiedzieć, że – z grubsza rzecz ujmując – HEOS oferuje podobne udogodnienia, które znamy z AirPlay 2. Bez przeszkód możemy odtwarzać ten sam dźwięk na kilku bezprzewodowych głośnikach wspierających tę technologię. Możemy również słuchać różnych utworów na głośnikach rozmieszczonych w naszym mieszkaniu.
Cała siła i potęga technologii HEOS została zamknięta w mobilnej aplikacji dostępnej na Androida i iOS. To właśnie ona pozwoli nam odtwarzać co chcemy, jak chcemy i gdzie chcemy, nie ograniczając nas do żadnej platformy, jak ma to miejsce w przypadku AirPlay 2.
Dzięki aplikacji HEOS możemy odtwarzać muzykę za pomocą radia internetowego, wprost z naszego dysku NAS, serwisów, jak Spotify, Tidal, Deezer czy SoundCloud. Możliwości są tu niemal nieograniczone.
Dzięki zastosowaniu tak dużej ilości udogodnień, każdy z nas znajdzie tu coś dla siebie. Jedni chętnie będą korzystać z AirPlay 2, inni zaś, tak jak ja, zakochają się w aplikacji HEOS i TIDALu (o tym poniżej).
Ta część mojej recenzji będzie jednym z jej najciekawszych elementów, ponieważ tworząc Melody X Marantz postanowił w ogóle się nie ograniczać i poszedł na całość. Wachlarz możliwości jest tu naprawdę tak imponujący, że gdy spojrzymy na cenę amplitunera, to zaczniemy się zastanawiać, czy producent aby na pewno dobrze policzył wszystkie koszty.
W pierwszej kolejności warto nadmienić, że Melody X obsługuje fizyczne nośniki danych, takie jak CD, WMA/MP3 (CD-R/RW) i posiada wbudowany tuner FM/AM i DAB+.
Kolejnym elementem, którego młodsze pokolenie najprawdopodobniej będzie unikać jak ognia, a osoby w moim wieku lub nieco starsze z pewnością docenią, jest port USB obsługujący pliki WAV, FLAC, ALAC 192kHz/24bit i DSD 2.8/5.6 MHz.
Jeżeli uważacie, że na tym kończy się lista możliwości Melody X, to jesteście w błędzie. Marantz zaimplementował w swoim urządzeniu jeszcze kilka ciekawych elementów, jak na przykład dwa wejścia optyczne. Jedno jest przeznaczone do podpięcia naszego telewizora, który tuż po włączeniu będzie automatycznie wybudzał amplituner. Co ciekawe, możemy zaprogramować wzmacniacz tak, aby działał razem z pilotem od telewizora w celu regulacji głośności. Nie zabrakło tu również wejścia analogowego, do którego możemy podpiąć np. gramofon z przedwzmacniaczem.
Kolejną niezwykle ważną funkcjonalności jest wsparcie dla dwuzakresowego WiFi 2,4 GHz/5 GHz, z którego szczególnie ucieszą się osoby z nowszymi routerami. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby podłączyć amplituner do internetu za pomocą przewodu LAN – po prostu mamy wybór, który bardzo sobie cenię.
Jednak to, co odróżnia Marantz Melody X od choćby DENONA CEOL N10 to potężna moc dzięki możliwości podłączenia aż dwóch zestawów kolumn jednocześnie.
Zanim przejdę do szczegółowego wyjaśnienia na ile rożnych sposobów możemy podłączyć kolumny do amplitunera Melody X, muszę wspomnieć o jednej ważnej kwestii – o mocy, która przy takiej wielkości urządzenia jest imponująca i wynosi 2 x 60W (przy 6 Ohmach) dla jednego zestawu kolumn. Jeżeli jednak zdecydujemy się podłączyć dwa zestawy głośników, uzyskamy 4 x 30W.
Warto wiedzieć, że gdy podłączymy dwa zestawy kolumn, możemy sterować ich głośnością całkowicie indywidualnie – z podziałem na kolumny A/B.
Jednak moim zdaniem najlepsze wrażenia odsłuchowe uzyskamy, gdy podepniemy zestaw głośników, który posiada podwójne gniazda, a nie pojedyncze, jak to ma miejsce w standardowych głośnikach.
Wspominam o tym dlatego, gdyż Marantz Melody X możemy skonfigurować do odtwarzania dźwięku w audiofilskim trybie Bi-Amp oraz PBTL z podwójną mocą wyjściową.
Jeżeli nie wiecie czym jest Bi-Amping, to już wyjaśniam:
Niektóre głośniki audiofilskie można podłączyć do wzmacniacza wykorzystując dwa oddzielne zaciski wzmacniacz-głośnik dla każdego głośnika. Jedno wyjście kanału wzmacniacza jest połączone z przetwornikiem niskotonowym głośnika (wooferem), natomiast drugi wzmacniacz steruje przetwornikami górnozakresowymi (wysokotonowym lub w niektórych przypadkach średniozakresowym i wysokotonowym).
W tej metodzie podłączenia jeden kanał wzmacniacza steruje jedną połową głośnika bi-amp i zapobiega zakłóceniom elektrycznym między niskotonowymi i wysokotonowymi przetwornikami głośnika oraz sterującymi kanałami wzmacniacza.
Można przypisać 4 kanały wzmacniacza, aby podłączyć jedną parę głośników z obsługą trybu bi-amp. Głośniki z obsługą trybu bi-amp zawsze mają dwa zestawy par wejść głośnikowych – jedną dla zakresu niskotonowego i jedną dla zakresu wysokotonowego.
Opisując dla Was amplituner Melody X nie mogę nie wspomnieć o tym, że jest on właśnie objęty bardzo atrakcyjną promocją – każdy, kto zdecyduje się na jego zakup otrzyma w prezencie półroczną(!) subskrypcję TIDAL z najwyższą jakością dźwięku.
Oczywiście jestem świadom tego, iż wielu z naszych Czytelników korzysta z Apple Music (ja także), lecz TIDAL ma coś, czego Apple Music nie jest w stanie nam zaoferować – niezrównaną jakość dźwięku w wersji MASTERS.
Masters to jeszcze wyższa jakość niż HiFi – to jakość studyjna:
HiFi jest ponadprzeciętną jakością dźwięku, lecz mimo to z ograniczoną rozdzielczością – 44.1 kHz/16 bit. TIDAL nawiązał współpracę z MQA, aby zapewnić coś nieskończenie lepszego: autentyczną i nieskazitelną jakość dźwięku (typowo 96 kHz/24 bit) z najwyższą możliwą rozdzielczością dźwięku – brzmiącą dokładnie tak czysto, jak w studiu nagraniowym.
Osobiście uważam, że kupując amplituner takiej jakości, wyposażenie się w usługę TIDAL w wersji Masters to wręcz obowiązek.
Ponieważ Melody X nie posiada w zestawie głośników (trzeba dokupić je osobno), musiałem przetestować jego możliwości na kolumnach, które dostarczył mi dystrybutor. Jednak nie były to byle jakie kolumny, tylko fenomenalne Defenitive Technology Demand 9 oraz Wilson Exclusive Line EL-4.
Jeżeli zastanawiacie się, dlaczego otrzymałem dwa komplety głośników, już śpieszę z wyjaśnieniem, które zarazem zdradzi Wam, jaką recenzję szykuję dla Was w najbliższym czasie. Otóż bardzo zależało mi na tym, żeby nie skupiać się tylko na najdroższych rozwiązaniach, dlatego postanowiłem porównać dla Was dwa zestawy kolumn z różnej półki cenowej.
Dziś opiszę pokrótce tylko kolumny Defenitive Technology Demand 9, a w następnej recenzji porównamy sobie dokładnie te dwa komplety.
Przyznaje się bez bicia, że gdy rozpakowywałem kolumny Demand 9 dosłownie mnie zatkało. Po umieszczeniu ich we właściwym miejscu mieszkania, nie mogłem się oprzeć i oglądałem je z każdej możliwej strony chyba przez godzinę.
Moja fascynacja i zachwyt wynikały z faktu, że głośniki znajdujące się na przednim panelu zostały zamontowane na ściance z wytłaczanego aluminium. Natomiast obudowa została pokryta aż pięcioma warstwami czarnego, błyszczącego lakieru i została wypolerowana do takiego stopnia, że można się w niej przeglądać.
Tak precyzyjnie wykonanych i świetnie wyglądających głośników jeszcze nigdy nie miałem w swoim mieszkaniu. Wrażenia wizualne w przypadku Demand 9 są wręcz nie do opisania.
Jednak wykonanie to nie wszystko i warto również choćby zerknąć na najważniejsze cechy produktu:
Należy również wiedzieć, że Demand 9 posiada podwójne gniazda, które pozwolą nam podłączyć głośnik do amplitunera w trybie Bi-Amp.
Nareszcie nadszedł czas, aby przejść do jakości odtwarzanego dźwięku.
To, co przeżyłem po wciśnięciu przycisku Play na pilocie amplitunera będę pamiętał jeszcze bardzo długo.
Przyznaję, że moje oczekiwania węglem testowanych głośników były ogromne, jednak nie spodziewałem się, że gdy odtworzę kilka swoich ulubionych utworów, moje ciało przeszyją niekontrolowane dreszcze i zaleje mnie fala aż tak dużych emocji.
Demand 9, jak żaden inne głośniki, czy jakiekolwiek inne słuchawki, pozwolił mi dostrzec i zrozumieć, czym jest intymność w świecie muzyki. Może dla wielu z Was to będzie dziwne, niepojęte, może śmieszne, ale ja odbieram muzykę całym sobą i poddaję się jej w całości. Staram się nie ograniczać do zachowawczych odruchów, więc moje ciało ma pełną swobodę i kontrolę nade mną.
Brzmienie Demand 9 jest oszałamiająco wręcz przejrzyste i zaskakująco szczegółowe. Przestrzeń dźwięku jest bardzo obszerna, naturalna i hipnotyzująco wciągająca. Natomiast bas zaskoczył mnie tu najbardziej. Doskonale wyważony, delikatny, czuły, ale stanowczy i doskonale wyczuwalny. Jest go tu dokładnie tyle, ile trzeba, by otulić swoją niezwykłą miękkością, a kiedy trzeba otrzeźwić nas stanowczym, lecz idealnie dozowanym uderzeniem.
Przyznaję, że padłem na kolna i po pierwszych kilku odsłuchanych utworach byłem jak sparaliżowany. Takich doznań do dziś nie miałem jeszcze okazji doświadczyć.
Oczywiście zrozumiem, jeżeli moją recenzję przeczyta audiofil, który miał okazje testować kolumny kosztujące kilkanaście tysięcy złotych więcej i stwierdzi, że na rynku są dużo lepiej grające zestawy, które zaskoczyłoby mnie jeszcze bardziej. Zrozumiem nawet, jeżeli jakiś meloman stwierdzi, że się nie znam, bo rzeczywiście nie mam długoletniego doświadczenia w tym temacie. Ja jestem dopiero na początku swojej drogi w świecie dobrego brzmienia. Jednak jestem pewien, że każdy meloman potwierdzi, że któregoś dnia trafił na taki sprzęt, przez który dosłownie zaniemówił i w końcu zrozumiał to, co miał zrozumieć i od tej pory spogląda na świat zupełnie inaczej.
Dla mnie kolumny Demand 9 były właśnie takim otrzeźwieniem, które pozwoliło mi zrozumieć, poczuć, doświadczyć i delektować się otaczającym dźwiękiem.
Zdaje sobie sprawę, że wielu z Was może czuć niedosyt informacji jeżeli chodzi o dokładną charakterystykę głośników Demand 9. Jak wspomniałem, jestem w trakcie dokładnego porównywania dwóch zestawów kolumn i niedługo opiszę to w osobnej recenzji.
Od dłuższego czasu w mojej głowie próbuję jakość podsumować recenzowane przeze mnie urządzenia i przychodzi mi na myśl tylko jedno – Olczak płakał, jak zwracał!
Marantz Melody X jest zupełnie innym urządzeniem niż teoretycznie podobny DENON CEOL N10. Wprawdzie możliwości przesyłu dźwięku są niemal identyczne, lecz Marantz jest bardziej „dojrzały” i w efekcie końcowym może zaoferować nam znacznie więcej, zwłaszcza jeżeli zależy nam na najlepszych wrażeniach odsłuchowych. Doskonałym przykładem może tu być połączenie z kolumnami Demand 9 oraz TIDAL HiFi, które stanowią naprawdę zgrany zespół i tym samym umożliwiają nam odbieranie muzyki całym sobą.
W salonach Denon Store i na salonydenon.pl trwa promocja i przy zakupie kolumn Defenitive Technology Demand 9 lub 11, które występują w kolorach czarnym i białym, otrzymacie podstawki pod głośniki DEMAND ST1 o wartości 799 zł sztuka zupełnie za darmo! Moim zdaniem jest to niebywała okazja, której nie wolno przegapić.
Marantz Melody X znajdziecie w salonach Denon Store i w sklepie internetowym salonydenon.pl w dwóch kolorach – czarnym oraz srebrno złotym.