Pierwszy raz miałem do czynienia ze słuchawkami Bang & Olufsen równo 4 lata temu. To wtedy nabyłem legendarne już Beoplay H6. Od tamtego czasu w kwestii słuchawek wiele się zmieniło, a na rynku liczą się teraz w zasadzie tylko modele bezprzewodowe. Duński producent jest tego świadomy i regularnie prezentuje kolejne modele słuchawek Bluetooth. Ich najnowszym dziełem są słuchawki Beoplay H95, czyli specjalny model stworzony na 95-lecie istnienia marki, który testowałem przez ostatnie tygodnie.
Sprawdźmy, ile w temacie słuchawek zmieniło się w Bang & Olufsen przez ostatnie 4 lata.
To, co jako pierwsze zwraca uwagę, to niesamowity wygląd i wykonanie H95. Skóra i metal. Jedynym plastikowym elementem są mocowania skórzanych padów, przyłączanych do pałąka magnetycznie.
Wraz ze słuchawkami w pudełku znajdziemy też case, który także wykonany jest z metalu. W zestawie jest także kabel ładujący USB-C, minijack i złącze samolotowe.
Co ciekawe, w obudowie H95 sprytnie ukrytych zostało wiele gadżetów. Na prawym nauszniku znajdziemy włącznik słuchawek/Bluetooth, mini jack, USB-C, dwa mikrofony i diodę.
Dodatkowo, duże pokrętło pełni tu funkcję regulatora głośności, a panel dotykowy po zewnętrznej stronie pozwala na sterowanie muzyką: tąpnięcie to play/pauza lub odebranie rozmowy, przesunięcie zmienia utwór na następny/poprzedni.
Po lewej stronie znajdziemy natomiast kolejne dwa mikrofony oraz przycisk asystenta głosowego. Tu także znajduje się duże pokrętło, które tym razem służy do sterowania aktywną redukcją hałasu.
Jak podaje producent, aluminiowe tarcze pokręteł po każdej stronie Beoplay H95 “są inspirowane pierścieniami do ustawiania ostrości na obiektywach wysokiej klasy kamer i aparatów”.
Stylistycznie H95 to według mnie wzorcowe połączenie klasyki z nowoczesnością. Choć wyglądają świeżo, w wielu miejscach widać nawiązania do poprzednich modeli. Całość prezentuje się naprawdę świetnie i sprawia mocne wrażenie premium.
H95 jako pierwsze w gamie Beoplay posiadają adaptacyjne ANC. Oznacza to, że słuchawki potrafią automatycznie regulować poziom aktywnej redukcji szumów w zależności od głośności otoczenia. Jeśli komuś (tak jak mi) funkcja ta nie do końca odpowiada, istnieje także możliwość używania redukcji hałasu z manualną regulacją.
Podobnie jak w wielu modelach konkurencji (także AirPodsach), do wyboru mamy trzy “tryby” ANC – włączone, wyłączone i funkcję przezroczystości (przez Apple nazywaną “transparentnością). Funkcja ta to nic innego, jak “efekt braku słuchawek”, czyli możliwość wyraźnego słyszenia dźwięków z zewnątrz przy założonych słuchawkach. Oczywiście wykorzystywane są do tego mikrofony od ANC. W mojej opinii jest to udogodnienie wręcz niezbędne w przypadku zamkniętych konstrukcji, jak H95.
Podobnie jak w często używanych przeze mnie AirPodsach Pro, przejście pomiędzy trybami ANC sygnalizowane jest dźwiękowo. Co ciekawe jednak, poziomów redukcji hałasu jest w H95 znacznie więcej: pomiędzy trzema wspomnianymi trybami występują także poziomy ich “nasilenia”, które płynnie zmienia się przekręcając pokrętłem od ANC.
Jeśli chodzi o skuteczność ANC, to jest ona na bardzo wysokim poziomie, podobnym jak w Bose QC35, których używałem przez kilka ostatnich lat. Jest to więc redukcja zauważalnie lepsza niż w AirPodsach Pro, jednak tryb transparentności brzmi nieco mniej naturalnie. Jedyna rzecz, do której można byłoby się przyczepić to fakt, że podczas rozmowy telefonicznej dostępny jest tylko tryb transparentności.
Warto też dodać, że dzięki zamkniętej konstrukcji, H95 posiadają też bardzo skuteczną pasywną redukcję hałasów.
Zarówno panel dotykowy jak i obydwa pokrętła uważam za naprawdę wygodne rozwiązanie. Połączenie mechanicznych pokręteł i sterowania dotykowego tworzy dość oryginalny, ale bardzo intuicyjny interfejs.
Aluminiowe tarcze nie są śliskie – mają ciekawą, delikatnie szorstką fakturę, dzięki czemu bardzo przyjemnie i – co najważniejsze – precyzyjnie obsługuje się je palcem. Stawiają też właściwy opór, co jeszcze bardziej zwiększa precyzję.
W zasadzie jedyną wadą związaną z fizyczną obsługą słuchawek jest brak możliwości dostosowania jedynego przycisku znajdującego się na lewej słuchawce przy połączeniu do iPhone’a – nie można zmienić jego funkcji na coś innego, niż asystent głosowy.
Jeśli jesteście posiadaczami AirPodsów (szczególnie pierwszej generacji), z pewnością wiecie, jak kłopotliwym może być przełączanie słuchawek między urządzeniami. Na szczęście H95 posiadają możliwość utrzymywania dwóch połączeń Bluetooth jednocześnie, co w zasadzie eliminuje ten problem. Po zatrzymaniu odtwarzania z jednego urządzenia, już po chwili można puścić coś z drugiego, a sama zmiana źródła wykonuje się bardzo szybko w tle.
Zasięg słuchawek jest naprawdę duży i podczas okresu testów nie miałem sytuacji, w których niespodziewanie rozłączałyby się od źródła dźwięku lub przerywały odtwarzanie.
Podłączone przez Bluetooth słuchawki według producenta wytrzymują aż 38 godzin. Nie jestem w stanie stuprocentowo potwierdzić tej liczby, bo nie zrobiłem pełnego testu baterii, ale przyznaję, że rozładować je jest naprawdę ciężko. Stan naładowania widoczny jest w iOS w systemowym widgetcie baterii.
Oczywiście słuchawki B&O do poprawnej pracy nie wymagają aplikacji, jednak daje ona kilka ciekawych możliwości. Przede wszystkim, posiada rozbudowany equalizer, który pozwala na dostosowanie charakterystyki brzmienia. Poza kilkoma przygotowanymi presetami istnieje także możliwość dokładnego wyboru stylu brzmienia na specjalnym diagramie.
Poza tym, w aplikacji regulować można wszystkie opcje ANC oraz sterować odtwarzaniem, także jeśli źródłem jest inne urządzenie.
Prawdopodobnie ze względu na metalową konstrukcję i sporo elektroniki, H95 ważą ponad 300 gramów. Mimo tego uznaję je za jedne z najbardziej wygodnych słuchawek, jakie miałem na swojej głowie.
Beoplay H95 to konstrukcja wokółuszna, z bardzo miękkim pałąkiem z elastycznej pianki, miękką, przyjemną w dotyku wyściółką poduszek i dobrą regulacją. Co do zasady unikam słuchawek wokółusznych i nausznych, bo zwykle już po kilkunastu minutach jest mi w nich za ciepło w uszy. Jednak w H95 efekt ten w jakiś sposób został zminimalizowany, choć wciąż nie nazwałbym ich słuchawkami sportowymi, również ze względu na wspomnianą wcześniej wagę i raczej mały nacisk boczny.
Na dużą wygodę użytkowania ma też wpływ fakt, że po dłuższym odsłuchu nie miałem wrażenia nacisku całej konstrukcji na górną część głowy, co zdarza się często przy innych słuchawkach.
Pewnego rodzaju minusem jest dla mnie jednak metalowy case, który, choć jest bardzo solidny, przy swojej wadze (pół kilograma!) raczej nie nadaje się do częstego przenoszenia.
Na deser zostawiłem to, co w H95 od początku najbardziej mnie ciekawiło, czyli oczywiście jakość dźwięku.
Na początku przyszło rozczarowanie: najlepszy kodek, jaki obsługują Beoplay H95 to AptX Adaptive. Powoduje to, że o audiofilskiej jakości dźwięku przez Bluetooth w zasadzie można zapomnieć. Co jednak i tak nie ma dużego znaczenia, jeśli do odsłuchu korzystacie z iPhone’a. W tym przypadku żadne bezprzewodowe słuchawki nie zagwarantują Wam naprawdę dobrego brzmienia, bowiem iOS i tak korzysta z kodeku AAC (lub SBC), gorszego od tego w H95.
Jakie są więc moje wrażenia z odsłuchu bezprzewodowego? W zasadzie Beoplay H95 grają czysto i poprawnie, bowiem charakterystyka samych słuchawek jest naprawdę dobra i nie posiada żadnej krzywdzącej dla dźwięku maniery. Ale nic więcej.
Tutaj natomiast dzieje się prawdziwa magia. Czas, który spędziłem słuchając muzyki z H95 (dla przyjemności – nie robiąc nic przy okazji!) to były fantastyczne chwile, a jakość dźwięku przerosła wszelkie moje oczekiwania.
Choć nie jestem audiofilem, z powodzeniem potrafię rozróżnić jakość utworu i ogólną klasę przetworników. Odsłuch realizowałem wykorzystując pliki dźwiękowe z Tidal Hi-Fi/Master (na macOS), streamując dźwięk przez Wi-Fi do AirPorta Express 2, generacji i podłączając H95 bezpośrednio do jego wyjścia jack.
Przetwornik w AirPorcie jest na tyle dobry, by bez problemu usłyszeć znaczną różnicę między wspominanymi wcześniej H6 a H95. Z bólem serca dostrzegłem więc od razu, że H95 to sprzęt o klasę wyższy niż moje H6.
Nawiązując jednak do wrażeń stricte z odsłuchu H95: jestem prawdziwie zafascynowany dźwiękiem, który potrafią z siebie wydobyć. Jest naprawdę czysto, świetnie słychać realizację konkretnych utworów. Bardzo spodobała mi się fenomenalna separacja konkretnych instrumentów i spora przestrzeń, jak na zamknięte słuchawki.
H95 zachowują naprawdę dobre proporcje, utrzymując każdy segment pasma na swoim miejscu. W zasadzie powiedziałbym, że są idealne, gdyby nie ostre i czasem zbyt agresywne wysokie tony. Mimo to uważam, że grają naprawdę wyśmienicie.
Myślę, że uhonorowanie 95-lecia firmy wyszło Bang & Olufsen wzorowo. Długo rozmyślałem o H95 i ostatecznie doszedłem do wniosku, że model ten to prawie idealne połączenie dwóch światów: dostajemy tu zarówno kompletne słuchawki bezprzewodowe ze świetną baterią, obsługą i redukcją hałasu, ale także naprawdę audiofilskie brzmienie kablowe.
Dokładając do tego spektakularne wręcz wykonanie, prestiż firmy i klasowy design, H95 trafiają w wąską i skonkretyzowaną grupę najbardziej wymagających odbiorców. Ja dałem się przekonać, że chciałbym do niej należeć.
Słuchawki Beoplay H95 są dostępne w salonach Denon Store i na salonydenon.pl.