Na nasze redakcyjne biurko trafił nietuzinkowy, ultraszeroki, zakrzywiony monitor Philips 499P9 o wręcz kosmicznej przekątnej ekranu 49 cali. Mimo początkowo sceptycznego nastawienia, po kilkutygodniowych testach muszę uczciwie przyznać, że to naprawdę świetne urządzenie i to nie tylko dla graczy.
Pierwszą rzeczą, która przychodzi na myśl po rozpakowaniu monitora Philips 499P9 jest oszałamiająca wielkość, a przede wszystkim długość wyświetlacza. Monitor ma 49 cali (124 cm!) przekątnej przy proporcji 32:9 i rozdzielczości 51200 x 1440. To dokładnie, tak jak byśmy ustawili dwa standardowe monitory 27″ QHD 16:9 obok siebie, lecz z jednym, nieprzerwanym, delikatnie zakrzywionym ekranem.
Zakrzywienie ekranu o współczynniku 1800R sprawia przy jego wielkości, że użytkownik jest dosłownie otoczony wyświetlaczem, co czyni pracę z monitorem bardziej swobodną i – być może paradoksalnie – naturalną.
Tak jak wspomniałem na wstępie, początkowo byłem nieco sceptycznie nastawiony do aż tak szerokiego ekranu. Mimo iż już od dawna na co dzień pracuję na dwóch monitorach zewnętrznych 27″, wydawało mi się, że złożenie tak szerokiego wyświetlacza w jeden i dodatkowo zakrzywienie go sprawi, że monitor mnie przytłoczy, a używanie go będzie bardzo męczące.
Oj, jak bardzo się myliłem!
Pomijając aspekt gier, gdzie wiedziałem, że monitor sprawdzi się wyśmienicie, Philips 499P9H świetnie nadaje się do pracy biurowej, zwłaszcza jeżeli pracujesz na wielu oknach i programach jednocześnie. Jeżeli natomiast do pracy wykorzystujesz dwa komputery, technologia MultiView pozwoli podzielić ekran na pół i pracę na obu maszynach jednocześnie, ale na jednym monitorze.
Philips 499P9 charakteryzuje się rozdzielczością 5120 x 1440 pikseli (format 32:9), czyli tzw. DQHD (Dual Quad HD), będące odpowiednikiem dwóch monitorów 27″ 2560 x 1440 px (w standardowym formacie 16:9) QHD ustawionych obok siebie.
Taka rozdzielczość, przy gęstości pikseli równej 109 PPI zapewni naprawdę krystalicznie ostry obraz i nie da powodów do narzekań nawet najbardziej wymagającym użytkownikom.
Standardowo monitor odświeża obraz z częstotliwością 70 Hz, dodatkowo używając technologii synchronizacji adaptacyjnej (Adaptive Sync) do zwiększenia i dopasowania standardowego czasu odświeżania (5 ms), tak, by np. w grach zapewnić obraz bez migotania, widm i opóźnień przy wysokiej liczbie klatek na sekundę.
Monitor zbudowany jest z panelu LCD VA z systemem W-LED. Taki rodzaj matrycy zapewnia najwyższy (wśród monitorów) współczynnik kontrastu równy 3000:1 oraz naprawdę głęboką czerń.
Matryce VA charakteryzują się również znacznie szerszymi kątami widzenia (np. niż matryce TN), co widać w przypadku opisywanego modelu, gdzie parametr ten wynosi 178/178 stopni.
Kolejną zaletą paneli LCD VA jest możliwość emitowania szerszej niż standardowo palety barw. Philips 499P9 bez problemu wyświetla 16,7 mln kolorów przy 91% pokrycia przestrzeni barw Adobe RGB, 121% sRGB i 103% NTSC. Jednocześnie monitor ma wsparcie dla materiałów o szerokim zakresie tonalnym, co potwierdza certyfikacja Display HDR400 (dla portów DP i HDMI).
Jedynym aspektem, który nie porywa w opisywanym urządzeniu jest jasność świecenia na poziomie 450 nitów. Nie porywa, co nie oznacza, że nie jest wystarczająca, bo nawet w bardzo jasnych pomieszczeniach zapewnia naprawdę komfortową pracę czy rozrywkę.
Poza czysto technicznymi parametrami opisanymi wyżej, które “na papierze” wyglądają naprawdę dobrze, sprawdziłem, jak ta specyfikacja przekłada się na rzeczywiste odczucia z użytkowania.
Zacznijmy od gier, bo tu sprawa jest najłatwiejsza. GTA i Fifa to pozycje, które wydawałoby się nie będą specjalnie korzystały z ultraszerokiego ekranu, a jednak jest wręcz przeciwnie.
Generalnie w zasadzie każda gra sprawia znacznie większą frajdę na tym monitorze, bo po prostu widzimy znacznie więcej. A symulator lotu to już po prostu obłęd, bo czujemy się jak w kokpicie prawdziwego samolotu. Przy wykonywaniu powietrznych ewolucji mój wzrok i błędnik dały się oszukać i odczuwałem spore zawroty głowy, których nie miałem na “zwykłym monitorze”.
Przy pracy na dużych plikach graficznych zauważyłem nieznaczne odchylenie barw w strefach bocznych monitora w stosunku do strefy środkowej, poza tym Philipsowi 499P9H od strony jakości ciężko w aspekcie pracy z grafiką coś zarzucić.
Oglądanie filmów – tych przystosowanych do formatu 32:9, było dla mnie nieco dziwne, choć odczucia te wynikały chyba z faktu, że nie jestem przyzwyczajony do patrzenia na wideo w aż tak dużej panoramie. Filmy w standardowym formacie również ogląda się nieco dziwnie, ponieważ bo bokach widzimy spore czarne strefy, co przy dłuższym oglądaniu potrafi nieco denerwować.
Jak podaje sam producent, opracowany przez firmę Philips specjalnie z myślą o zdrowiu i dobrym samopoczuciu użytkownika tryb LowBlue zmniejsza emisję szkodliwego promieniowania niebieskiego.
Z kolei technologia Flicker-free odpowiedzialna jest za korekcję jasność i ograniczenie migotanie, dzięki czemu monitor zapewnia większą wygodę i znacznie ogranicza męczenie się wzroku. W praktyce nie zauważyłem tego od razu, ale po kilku dniach rzeczywiście miałem wrażenie, że moje oczy są nieco mniej zmęczone niż wtedy, kiedy pracowałem na moich standardowych monitorach.
Ze względu na swój ultraszerokokątny wyświetlacz Philips 499P9 charakteryzuje się sporymi wymiarami całkowitymi, co warto uwzględnić decydując się na zakup, bo urządzenie wymaga sporej wolnej przestrzeni nad biurkiem czy stołem.
Licząc z podstawą, potrzebna nam będzie minimalnie przestrzeń szeroka na 1194 mm, wysoka na 568 mm i głęboka na 303 mm. Jeżeli zamierzamy powiesić monitora na ścianie nad biurkiem warto też pamiętać, że urządzenie waży 15,3 kg i trzeba zapewnić stosowne do tej wagi mocowanie (montaż w standardzie VESA 100 x 100 mm).
Jeżeli chodzi o możliwości regulacji położenia monitora, to opracowana przez Philipsa podstawa Compact Ergo zapewnia bardzo spore zakresy regulacyjne uwzględniając gabaryty i masę urządzenia. Wysokość położenia monitora możemy ustawiać w zakresie 130 mm, obrót w poziomie w zakresie +/- 20 stopni, a kąt nachylenia w zakresie -5~10 stopni.
Jeżeli chodzi o porty wejścia/wyjścia, Philips 499P9H oferuje nam wszystko, czego potrzebujemy, a nawet więcej.
Monitor został wyposażony w złącze Display Port 1.4, dwa wejścia HDMI 2.0b, 1 x USB 3.1 (typu upstream), 3 x USB 3.1 (typu downstream, z funkcją szybkiego ładowania BC 1.2 x 1). Jest też wejście Ethernet LAN oraz złącze słuchawkowe typu minijack.
Użytkowników komputerów Apple ucieszy dwustronne złącze USB-C z funkcją zasilania do 65 W (na swoim przykładzie wiem, że MacBooka Pro nie naładujemy zbyt szybko, ale wystarczy, żeby pracować na zasilaniu sieciowym bez rozładowywania baterii).
Wspominany port USB-C działa też jako stacja dokująca, co sprawia, że wszystkie urządzenia peryferyjne oraz przewodowy internet możemy podłączyć do monitora, a następnie z monitora jednym przewodem dwustronnym USB-C do komputera.
Osobiście korzystałem z połączenia za pomocą Display Port, ponieważ niestety USB-C w tym monitorze nie zapewnia wsparcia dla treści HDR.
Philips 499P9H jest wyposażony w dwa głośniki o mocy 5 W, które – jak to głośniki wbudowane w monitory – nie urwą głowy mocą czy super czystym dźwiękiem, ale przyznam, że w porównaniu do innych monitorów, z których korzystałem, dźwięk nie jest zniekształcony i do oglądania filmów czy grania z pewnością zaspokoi nasze podstawowe potrzeby.
Ciekawym rozwiązaniem jest wysuwana kamera internetowa z mikrofonem, umieszczona na górnej obudowie. W wygodny sposób wysuwamy ją, gdy rozpoczynamy połączenie wideo i chowamy z powrotem do monitora, gdy nie jest potrzebna. Takie rozwiązanie, coraz częściej stosowane przez producentów, to prosty i skuteczny sposób na ochronę naszej prywatności.
Kamera jest również wyposażona w czujniki do rozpoznawania twarzy zgodne z Windows Hello, które w wygodny sposób logują Cię do urządzeń z systemem Windows w czasie krótszym niż dwie sekundy, bez mało wygodnej konieczności wpisywania hasła z klawiatury.
Sama jakość obrazu z kamery jest dość przyzwoita, mimo nie najwyższej jak na dzisiejsze standardy rozdzielczości matrycy równej 2 MP.
Reasumując, monitor Philips 499P9H zaskoczył mnie bardzo pozytywnie, bo wysokie parametry na papierze znalazły realne odzwierciedlenie w realnym użytkowaniu.
Dzięki swojemu ultraszerokiemu, ogromnemu ekranowi o bardzo dobrej charakterystyce sprzęt z pewnością da wiele radości graczom. Ale nie tylko – bardzo przyjemnie się na nim pracuje. Tak jak wspomniałem, szczególnie wtedy, kiedy pracujemy na wielu oknach i programach jednocześnie.
Podobnie sprawa wygląda w przypadku dużych arkuszy kalkulacyjnych, na których osobiście często pracuję i w tym względzie możliwość ułożenia obok siebie dwóch lub trzech plików zdecydowania ułatwia życie.
Parametry monitora i co za tym idzie – jakość wyświetlanego obrazu, pozwolą też na dość zaawansowane prace związane z obróbką zdjęć czy filmów, choć tu akurat nie jestem zwolennikiem wykonywania tego typu czynności na zakrzywionych monitorach. Z prostego względu – przez zniekształcenia optyczne.
Mogę szczerze polecić monitor Philips 499P9H prawie każdemu – wyjątkiem będą osoby profesjonalnie zajmujące się obróbką foto/wideo, choć na amatorskie działanie na zdjęciach i filmach monitor spełni oczekiwania użytkownika z nawiązką.
Zachwyceni będą z pewnością gracze, a bardziej niż usatysfakcjonowani pracownicy biurowi oraz osoby prywatnie pracujące na wielu oknach i dokumentach jednocześnie.
Więcej informacji o Philips 499P9H znajdziesz na stronie producenta.