Już w grudniu ubiegłego roku, niedługo po premierze pierwszego MacBooka Air z procesorem M1, analityk Ming-Chi Kuo pisał, że Apple pracuje nad kolejnym modelem Aira. Początkowo podawał, że jego premiera zaplanowana jest na 2022 r., ale później informował, że nie jest wykluczone, że komputer trafi do sprzedaży jeszcze pod koniec tego roku. Dzisiaj wraca jednak do przyszłorocznej daty.
W swoim najnowszym raporcie Kuo nie podaje wielu nowych szczegółów, poza potwierdzeniem, że nowy MacBook Air ma być wyposażony w ekran mini-LED, oraz że jego premiera obecnie zaplanowana jest na 2022 r.
Wcześniej analityk informował, że nowy Air ma zostać przeprojektowany, i że może być on tańszy od obecnego modelu Aira z M1 dzięki temu, że produkcja własnych procesorów jest dla Apple znacznie tańsza, niż kupowanie chipów od Intela. Musimy jednak pamiętać, że choć Ming-Chi Kuo jest bardzo wiarygodny, jeśli chodzi o przecieki na temat hardware’u, nie zawsze trafnie przewiduje ceny przyszłych produktów Apple (ma informatorów w azjatyckich fabrykach produkujących dla Apple, a nie w Cupertino).
Obecnie najtańsza wersja MacBooka Air z M1 kosztuje 999 dol. (w Polsce – 5199 zł).
O nowym MacBooku Air pisał również Mark Gurman z Bloomberga – według jego informatorów, przyszłoroczny Air będzie mniejszy i lżejszy od obecnego modelu. Apple osiągnie to między innymi poprzez zmniejszenie ramek wokół ekranu, którego przekątna dalej będzie wynosić 13 cali.
Nowy Air ma być wyposażony w następcę procesora M1, który może posiadać nawet 16 rdzeni wydajnościowych (czip M1 ma “tylko” cztery takie rdzenie). Do Aira wróci też magnetyczny port ładowania MagSafe. Oprócz tego laptop ma posiadać dwa porty USB 4.
Według Gurmana, nowy MacBook Air ma być modelem high-endowym, co oznacza, że najprawdopodobniej będzie droższy od obecnego modelu MBA z M1, który pozostanie w ofercie Apple.
Czy oznacza to, że Apple będzie miało w swojej ofercie dwa modele MacBooka Air – tańszy, o którym pisze Ming-Chi Kuo i droższy, o którym wspomina dziennikarz Bloomberga? Nie jest to bardzo prawdopodobne (bardziej wymagający użytkownicy mają do dyspozycji MacBooka Pro), ale nie jest też wykluczone.