Od razu się przyznam, że tę poradę zobaczyłem wczoraj na Cult of Mac. Ale szybko dodam, że sam wpadłem na to akurat dwa dni wcześniej: niedziela, powrót z majówki, korki, uruchamiam nawigację żeby poszukać objazdu, a iPhone, choć cały czas podłączony do gniazda zapalniczki, powoli się rozładowuje, wolniej, niż gdyby nie był podłączony w ogóle, ale jednak bateria pada. Wszystkie aplikacje pozamykane, usługi lokalizacyjne dezaktywowane (poza mapami oczywiście), jasność ekranu zmniejszona do minimum, etc., ale prądu nadal ubywa.
Wyłączam nawet mapy, ale nic, choć procencików obok ikony baterii już nie ubywa, to też nie przybywa. No i wtedy przychodzi OLŚNIENIE: tryb samolotowy! Te kilkanaście minut, kiedy i tak uwięziony jestem w korku, poradzę sobie bez map. Control center, klik w samolocik i… po kilkunastu minutach z 8% baterii robi się 35%! Wyjeżdżam z korka, znajduję objazd, 35% wystarczy na dojazd do domu.
Reasumując: chcesz błyskawicznie naładować iPhone’a? Ładuj go z włączonym trybem samolotowym.
Podłączony do gniazdka w domu, naładuje się oczywiście jeszcze szybciej niż w samochodzie.
No i przez te kilka chwil odpoczniesz od telefonów, wiadomości i irytujących powiadomień. RELAX!
A w poniższym wideo cała prawda o tym, czy iPhone’a da się naładować w mikrofalówce (tak, są takie plotki!):
Podłącz się do ThinkApple na Twitterze, Facebooku lub Google+ żeby nie przegapić innych porad dotyczących iSprzętu.
Źródło: Cult of Mac, własne