Marco Arment, twórca Instapaper, podzielił się na swoim osobistym blogu Marco.org kilkoma refleksjami na temat iPada mini. Jego zdaniem, mniejsza wersja tabletu Apple nie posiada wyświetlacza Retina, bo dzisiajsza technologia nie pozwala na stworzenie mini z Retiną, który dorównywałby jakością innym produktom Apple.
Zdaniem Armenta, Apple wcale nie zastosował w iPadzie mini gorszego ekranu żeby zaoszczędzić kilka dolarów albo zmusić użytkowników do wymiany na model z Retiną w przyszłym roku (a przynajmniej nie byly to najwazniejsze powody). Według niego, Apple zdecydował sie tak zrobić, gdyż dzisiaj iPad mini z Retiną byłby po prostu złym produktem, znacznie gorszym od dużych iPadów.
Retina potrzebuje więcej energii, czyli większej baterii – to dlatego iPad 3, pierwszy iPad z Retiną, musiał być grubszy od iPada 2. Apple nie byłby w stanie skonstruować tak cieńkiego i lekkiego urządzenia jak iPad mini gdyby chciał go wyposażyć w ekran Retina (przy założeniu, że utrzymany zostaje długi czas pracy na beterii, z czego słyną iPady). Arment argumantuje, że skoro iPad 4 waży tyle samo co iPad 3 i jest tej samej grubości, Apple do tej pory nie uzyskał technologicznego postępu w tej dziedzinie.
Cztery razy więcej pikseli to też duże wyzwanie dla procesora, szczególnie w przypadku gier. Żeby sprostać wyzwaniu, zastosowany w iPadzie 3 procesor A5X musiał być nie tylko znacznie większy, ale też zużywał dużo energii i mocno się rozgrzewał.
Dlatego, zdaniem Armenta, gdyby iPad mini posiadał Retinę, musiałby być znacznie większy, cięższy, wolniejszy i do tego oczywiście droższy.
Armet każe nam wyobrazić sobie iPada mini, który jest ciężki i gruby, a czas pracy na baterii to 3 godziny. Aplikacje działają na nim naprawdę wolno i do tego urządzenie kosztuje $399.
Arment konkluduje, że dopóki nie będzie technologii umożliwiającej zrobienie naprawdę dobrego iPada mini z Retiną, mini będzie produktem o dwóch twarzach: świetnym pod każdym względem, z wyjątkiem ekranu.
Źródło: Marco.org