Trzy lata temu niedowidzący Hans Jørgen Wiberg wpadł na pomysł prostej aplikacji, która pomogłaby niewidomym uzyskać pomoc – na odległość, przy wykorzystaniu smartfona – od osób widzących. Swój pomysł przedstawił na Startup Weekend w Kopenhadze. Tak zaczęła się historia aplikacji Be My Eyes, która w niecały tydzień zdobyła ogromną popularność na całym świecie.
Pomysł jest prosty: używając aplikacji osoba niewidząca lub niedowidząca łączy się z osobą widzącą (która wcześniej również zainstalowała Be My Eyes na swoim telefonie) i uruchamia kamerę iPhone’a, który staje się “oczami” osoby pomagającej. Niewidomy może wtedy po prostu zapytać pomocnika co widzi.
Jest to szczególnie przydatne w sytuacjach, gdy osoba niewidoma jest w danej chwili sama lub z jakichś powodów nie może uzyskać pomocy od ludzi, którzy znajdują się obok.
Poniższe wideo wyjaśnia ideę i sposób działania aplikacji:
Ze względu na używaną przez aplikację technologię połączeń wideo, jest ona dostępna tylko na iOS.
W krótkim czasie aplikacja stała się bardzo popularna – zarejestrowało się już ponad 80 tys. osób (6 tys. niewidomych i 80 tys. widzących), pomoc została udzielona ponad 13 tys. razy. Popularność sprawiła, że osoby oferujące pomoc zaczęły się nawet “skarżyć”, że z powodu dużej ilości pomagających, trudno jest nawet dostać szansę udzielenia pomocy.
Budujące.
Pobierz Be My Eyes za darmo z App Store.
Dowiedz się więcej o Be My Eyes. Możesz też pomóc przetłumaczyć aplikację na język polski.
Podłącz się do ThinkApple na Twitterze, Facebooku lub Google+ żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.
Czytaj też:
- 12-calowy iPad Pro z rysikiem? Yahhh!
- Siri już wkrótce po polsku?
- Całkowicie bezprzewodowe ładowanie zaprezentowane na CES 2015
Źródło: Be My Eyes, za 9to5Mac