“Tesla się kończy”. Podzieli los Apple?

Tomek Czech   23 listopada 2017

“Tesla niedługo zniknie z rynku. Moim zdaniem nie dotrwają nawet do 2019 r.” – stwierdził Bob Lutz, były wiceszef General Motors, w wywiadzie dla CNBC.

Zbyt dużo razy słyszałem “Apple się kończy”, żeby nie podchodzić z olbrzymim dystansem do takich deklaracji. Ale czy w przypadku Tesli rzeczywiście nie ma tu czegoś na rzeczy? Bo to firma, która przypomina trochę Apple z ery przed katastrofą z pierwszej połowy lat 80., a Elon Musk przypomina młodego Steve’a Jobsa.

Zarzuty formułowane przez Lutza pod adresem Tesli podziela wielu obserwatorów rynku. Przede wszystkim – zły model biznesowy. Tesla nie zarabia, traci natomiast coraz więcej pieniędzy. Według Lutza, stałe koszty prowadzenia firmy i koszty produkcji wymknęły się spod kontroli, zbyt słabo rozwinięta jest też sieć dealerska. Model S i Model X nie sprzedają się wcale tak rewelacyjnie.

Tesla nie dostarcza klientom obiecanych nowych samochodów (Model 3), a tymczasem ogłasza prace nad kolejnymi (Tesla Semi, Roadster) – ich przedsprzedaż jest po prostu sposobem zdobycia kapitału na dalszą działalność firmy.

“Im więcej problemów”, twierdzi Lutz, tym Musk ogłasza więcej nowych, ekstrawaganckich pomysłów: “Polecimy na Marsa! Przekopiemy się pod Los Angeles!”. Tymczasem z biznesowego punktu widzenia wszystko wygląda coraz gorzej.

Znamy ten scenariusz. W pierwszej połowie lat 80. Steve Jobs, młody geniusz z Doliny Krzemowej, choć zrewolucjonizował rynek komputerów, jak Musk rynek samochodów elektrycznych, miał problemy z realizacją swoich coraz to ambitniejszych planów. Produkty Apple były zbyt drogie i nie sprzedawały się dobrze, co doprowadziło firmę na skraj bankructwa, a Jobs został z niej po prostu wyrzucony (czy też “zmuszony do odejścia”).

Wrócił po kilku latach z kompletnie odmienioną filozofią prowadzenia firmy i osiągnął olbrzymi sukces. Czy historia Muska będzie podobna? Czy jednak Musk nie dopuści do katastrofy?

Według byłego wiceszefa General Motors, w Tesli nie ma niczego nadzwyczajnego – używane są dokładnie takie same baterie, co we wszystkich innych samochodach elektrycznych, innym firmom będzie bardzo łatwo skopiować rozwiązania Tesli, a nawet stworzyć coś lepszego.

W tym momencie dziennikarka zadała mu jednak celne pytanie: “Ale czy przypadkiem Musk nie stworzył po prostu samochodu, który każdy chciałby mieć, i który ludzie rzeczywiście kupują? Którym ekscytuje się cały świat”?

Coś mi to przypomina…

Podłącz się do nas na Twitterze lub Facebooku żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.

Maki w chipami z serii "M" w rewelacyjnych cenach!

Tomek Czech

Założyciel i redaktor naczelny ThinkApple. Dziennikarz (dyplomowany!) i fotograf (kiedyś…). Współtworzył Biuletyn Fotograficzny, publikował m.in. w Gazecie Wyborczej, Polityce, Pozytywie. Kawałek serca zostawił w Barcelonie, a zdrowia w niemieckiej fabryce samochodów ciężarowych.

Podłącz się do nas na Twitterze lub Facebooku, żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.

Poprzedni post:

Następny post: