Nie interesuje Was bezsensowna wojna handlowa wywołana przez Trumpa, bo toczy się gdzieś za oceanem i Was nie dotyczy? Otóż wojna handlowa prowadzona przez Stany Zjednoczone prędzej czy później dotknie każdego, a fani sprzętu Apple mogą odczuć jej skutki bardzo szybko. Chiny ostrzegły właśnie Trumpa, że jeśli dalej będzie zaogniał handlowy konflikt, mogą uderzyć w Apple.
Oczywiście nie zrobiły tego bezpośrednio, tylko za pomocą kontrolowanego przez władzę dziennika “People”.
Gazeta zwraca uwagę, że olbrzymi sukces finansowy Apple zrodził w Chinach dyskusję: podczas gdy kalifornijska firma święcie sukcesy również w Państwie Środka, wiele chińskich firm ponosi straty z powodu wywołanej przez Waszyngton wojny handlowej.
“Rynek chiński jest niesłychanie ważny dla wielu największych amerykańskich firm. To daje chińskim władzom silną kartę w tej rozgrywce” – pisze dziennik. Trudno odczytać to inaczej, niż jako ostrzeżenie: jeśli się nie cofniecie, mocno uderzymy w wasze kluczowe przedsiębiorstwa, przede wszystkim w Apple.
Decyzją Trumpa Stany nałożyły wyższe cło na towary importowane z wielu krajów, w tym z Chin. To właśnie Państwo Środka jest głównym celem działań administracji USA – wyższe stawki cła objęły przede wszystkim importowaną stamtąd stal i aluminium.
W rewanżu Chiny nałożyły taryfy odwetowe, ale teraz ostrzegają, że mogą podjąć zdecydowanie ostrzejsze kroki uderzając w amerykańskie firmy technologiczne, na czele z Apple, które nie tylko zdecydowaną większość swoich urządzeń produkuje w Chinach, ale też sprzedaje tam ogromne ilości produktów.
“Chiny nie chcą zamykać drzwi przed Apple, ale…”
“Wykopanie Apple z Chin nie byłoby rozsądne, ale…”
– ostrzega chińska gazeta.
Apple z pewnością nie zostanie wyrzucone z Chin, ale władze dysponują wieloma środkami, którymi mogłoby mocno uderzyć w firmę i doprowadzić do ograniczenia sprzedaży w Państwie Środka oraz znacznego wzrostu cen iPhone’ów, iPadów, Maców i wszystkich innych sprzętów.
Byłaby to katastrofa zarówno dla Apple, jak i fanów ich sprzętu.
Tim Cook apelował już do Trumpa o rozsądek i uspokojenie sytuacji, rozmawiał o tym w Białym Domu zarówno z prezydentem USA, jak i jego doradcą ekonomicznym Larrym Kudlowem.
Ale Trumpa ma z Apple dość chłodne relacje od dawna. Kiedyś nawoływał nawet do bojkotu sprzętu z Cupertino, wielokrotnie apelował do Cooka o przeniesienie części produkcji do USA.
Swego czasu Apple rozważało nawet podjęcie kroków prawnych wobec Trumpa i rządu USA ze względu na dekret zamykający granice USA przed obywatelami Iraku, Syrii, Iranu, Sudanu, Libii, Somalii i Jemenu, co dotknęło wielu pracowników firmy z Cupertino.
Teraz nierozsądne (delikatnie mówiąc…) działania Trumpa mogą spowodować, że za nowe urządzenia z nadgryzionym jabłkiem zapłacimy znacznie więcej.
Może ci, którzy do tej pory pozostają sympatykami Trumpa (?♂️), których nie zraził on do siebie licznymi obrzydliwymi wypowiedziami rasistowskimi, ksenofobicznymi, seksistowskimi czy niezliczonymi kłamstwami, w końcu przestaną go lubić, gdy będą musieli wyłożyć kilka stów więcej za iPhone’a.