Przesiadłem się z iPhone’a X na XR. Trochę ten model kocham, trochę go nienawidzę

Dawid Olczak   16 marca 2019

Tak, zrobiłem to! Przesiadłem się ze swojego dotychczasowego iPhone’a X na iPhone’a XR. Zrobiłem to, ponieważ chciałem wyrobić sobie zdanie na temat tego telefonu i przekonać się na własnej skórze, czy jest to tak beznadziejny smartfon jak początkowo mi się wydawało, czy może jadnak wypuszczenie na rynek iPhone’a XR miało swoje logiczne uzasadnienie.

To nie jest recenzja

Nie będę ukrywał, że mój tekst w nawet nie próbuje otrzeć się o standardową recenzją telefonu, jakich wiele możecie znaleźć w internecie. Nie mam również zamiaru zagłębiać się w specyfikację techniczną i opisywać telefonu centymetr po centymetrze – zrobili to już inni.

Natomiast chciałem w tym miejscu podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat iPhone’a XR po przesiadce z iPhone’a X oraz przemyśleniami dotyczącymi roli, jaką XR ma do spełnienia na rynku.

Chciałem także najzwyczajniej w świecie trochę ponarzekać.

Wiec jeśli szukasz szczegółowej recenzji, tu z pewnością jej nie znajdziesz. Znajdziesz jednak coś innego – szczerą opinię osoby, która z urządzeniami Apple żyje już od wielu lat.

No to najpierw sobie ponarzekajmy

Na samym początku chciałbym wymienić dwie, według mnie największe wady iPhone’a XR, które są dla mnie naprawdę rażące. Jednak zdaje sobie sprawę, że zwróciłem na nie szczególną uwagę tylko z jednego powodu – bo przesiadałem się z lepszego telefonu, jakim jest dla mnie iPhone X.

Dla osób, które aktualnie używają iPhone’a 6/7/8 odczucia z użytkowania iPhone’a XR będą zupełnie inne i przynajmniej jedna z poniżej opisanych przeze mnie wad z całą pewnością nie będzie dla Was w żadnym stopniu odczuwalna.

Brak 3D Touch – kiedyś dałbym sobie za to rękę uciąć…, a dziś bym ku..a nie miał ręki!

Od zawsze nie tylko mocno w to wierzyłem, ale po prostu wiedziałem, że Apple jest bardzo konsekwentne w swoich działaniach. Jeżeli firma z Cupertino wprowadzała już jakąś nową technologię do swoich telefonów, to będzie się jej trzymać dopóty, dopóki nie znajdzie jakiegoś lepszego rozwiązania. Przykładem może tu być np. Touch ID vs, Face ID, 32-bitowy procesor vs. 64-bitowy, przycisk Home vs. Obsługa gestami, itp. Takich porównań mógłbym wymienić naprawdę bardzo dużo.

Jednak niewiedząc czemu w iPhonie XR postanowiono złamać tę (niepisaną) zasadę i w telefonie nie znaleziono miejsca dla 3D Touch.

Abstrahując już od tego, jak wiele osób z tego korzysta i jak droga jest to technologia w implementacji oraz z jakimi konsekwencjami się to wiąże (np. grubszy telefon), takich rzeczy Apple nie powinno robić. Zrozumiałbym, jeżeli firma z Cupertino postanowiłaby wyciąć tę technologię również z iPhone’a XS oraz XS Max, ale zrobiono to tylko w iPhonie XR.

Od iPhone’a 6s z 2015 r. przyzwyczajano nas do wszystkich udogodnień związanych z używaniem 3D Touch, aby w modelu XR kazać zapomnieć nam o naszych przyzwyczajeniach. Nie zaproponowano niczego sensownego w zamian (Haptic Touch nie jest dla mnie czymś takim), niczego nie wyjaśniono, po prostu wycięto tę funkcjonalność. Kiedyś dałbym sobie rękę obciąć za to, że Apple nie zrobi czegoś takiego… i dziś bym nie miał ręki.

Moim zdaniem bardzo duży minus dla modelu XR i to nieważne, czy przesiadasz się z iPhone’a 6s, 7, 8 czy X.

Wyświetlacz – ja widzę różnicę!

Ja naprawdę rozumiem, że iPhone XR miał być tańszą alternatywą dla iPhone’a XS/XS Max i zdaje sobie sprawę, że zastosowanie wyświetlacza LCD miało swoje logiczne, ekonomiczne uzasadnienie. Ale… no właśnie, jest tylko jedno „ale”. Ten telefon nie jest wcale taki tani! 3700 zł za model z wyświetlaczem LCD to moim zdaniem, delikatnie mówiąc, małe nieporozumienie.

Oczywiście jestem świadom, że 80% osób nie zauważy różnicy między wyświetlaczem w iPhonie XR, a tym zamontowanym chociażby w modelu X. Ba, jestem niemal pewien, że kiedy położylibyśmy najnowszy telefon Samsunga obok iPhone’a XS, większość osób stwierdziłaby, że tylko jeden z nich ma zamontowany wyświetlacz OLED (Apple stawia na naturalne odwzorowanie barw, natomiast Samsung przejaskrawia kolory).

Jednak czy to na tym ma polegać? Czy jeżeli różnicy nie widać (większość jej nie widzi), to czy można sprzedawać taką technologie za tak duże pieniądze? Tak, tylko trzeba wiedzieć, dlaczego tak się dzieje i być świadomym tego, za co płacimy kupując sprzęt Apple.

Ja osobiście nie jestem w stanie przetrawić wyświetlacza LCD z tak dużą różnicą PPI w stosunku do ekranu OLED w iPhonie X. Nie po tak długim czasie używania „iksa”. Natomiast doskonale zdaję sobie sprawę, że jeśli ktoś przesiądzie się na XR z modelu 6/7/8, to z pewnością będzie zadowolony.

Reszty grzechów nie pamiętam… – koniec z narzekaniem!

Pewnie wiele osób do minusów modelu XR chciałby dodać jeszcze pojedynczy aparat, grubsze ramki, stosunkowo dużą grubość telefonu czy aluminiowe wykończenie. Jednak wiecie co? Zupełnie mi to nie przeszkadza.

Grubsze ramki przestałem zauważać po 24 godzianch używania telefonu, większej grubości telefonu nie odczułem w ogóle, natomiast aluminiowa ramka i tak została przykryta przez etui.

Mogę jedynie trochę ponarzekać na brak drugiego aparatu (często go używałem), jednak z jakiegoś powodu ten telefon musi być tańszy od flagowych produktów.

Na sam koniec mogę jeszcze bardzo subiektywnie stwierdzić, że myliłem się twierdząc, że rozmiar iPhone’a X jest idealny. iPhone XR i wielkość jego wyświetlacza (6,1”) odpowiada mi jednak znacznie bardziej.

Pierwsza część za nami

Pierwsza część moich wrażeń z przesiadki na iPhone’a XR jest już za nami. Teraz chciałbym, abyście zastanowili się przez chwilę, dlaczego w ogóle Apple postanowiło wprowadzić na rynek taki telefon jak iPhone XR? Jaką konkretnie rolę ma do spełnienia ten model oraz jak Apple patrzy na swoją konkurencję.

Ponieważ jeśli się trochę nad tym pochylimy, możemy dojść do naprawdę zaskakujących wniosków.

Apple wie czego oczekuje rynek, tylko rynek sam już nie wie czego chce!

Od tak dawna wyczekujemy i z wielką nadzieją wypatrujemy następcy iPhone’a SE, że kiedy w końcu pojawił się na rynku, nikt nawet tego nie zauważył. Tak, mówię o iPhonie XR!

Zawsze utożsamialiśmy iPhone’a SE z jego rozmiarem, ale tak naprawdę rozmiar nigdy nie definiował tego telefonu. iPhone SE w założeniu miał być tańszą alternatywą dla flagowych modeli firmy Apple i takim też urządzeniem jest iPhone XR. Jedyna różnica jest taka, że dziś mamy do czynienia ze znacznie większym wyświetlaczem. Dlaczego Apple poszło w tą stronę, a nie inną? Przyczyna jest naprawdę bardzo prosta: dziś już prawie nikt nie chce małych telefonów, a w szczególności nie chce tego młodzież, która w dużej mierze jest grupą docelową dla tego modelu.

iPhone XR i rozmiar jego wyświetlacza zostały naprawdę bardzo starannie przemyślane. Ten telefon odzwierciedla nasze realne potrzeby. Owszem, wiele osób chciałoby zobaczyć również mniejszy model telefonu, coś pokroju 4 cali. Jednak prawda jest taka, że prawie nikt by go nie kupił. Nie dziś, nie w 2019 roku.

Wiec jeśli zastanawiasz się, czy iPhone SE 2 pojawi się na rynku, to mogę Cię zapewnić, że ten telefon już tu jest i jest nim iPhone XR.

Apple vs. konkurencja. Jaka konkurencja?!

Być może dla większości z Was to, co zaraz przeczytacie, będzie szokujące, ale Apple tak naprawdę nie ma żadnej konkurencji, a przynajmniej nie w bezpośrednim rozumieniu tego słowa. Nie wierzysz? Spójrz proszę na rynek telefonów z Androidem. Producentów, którzy oferują swoim klientom urządzenie z systemem operacyjnym Android jest tak wielu, że dziś już nawet nie sposób ich wszystkich zliczyć. Dlatego dla statystycznego użytkownika produktów z zielonym robocikiem na pokładzie to naprawdę żaden problem przesiąść się na Samsunga np. z telefonu marki HTC. Więc walka o klienta jest tam naprawdę bardzo dobrze widoczna, czy wręcz fizycznie namacalna. Tam liczy się przede wszystkim dobry stosunek jakości do ceny.

Natomiast telefony z systemem operacyjnym iOS produkuje tylko Apple.

Ale do czego zmierzam…

Nie jest żadną tajemnicą, że za kwotę, którą musimy zapłacić za iPhone’a XR, w świecie Androida dostaniemy naprawdę dobrej jakości telefon, w którym znajdziemy wiele podzespołów lepszych niż w XR (np. wyświetlacz). Ale, jak widać, firmie z Cupertino nie przeszkadza to sprzedać milionów egzemplarzy iPhone’a XR za cenę 3700 zł. Pytanie tylko, czy wiecie dlaczego tak jest?

Nie mam tu zamiaru dawać Wam po cichu do zrozumienia, że Apple robi z nas idiotów. Mam raczej na myśli, że firma z Cupertino doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że wartość jego urządzenia to nie tylko sam hardware. A tego nie zrozumieli jeszcze producenci telefonów z Androidem (a może zrozumieli, tylko nie wiedzą, co mają zrobić z tą wiedzą).

Kupując sprzęt Apple kupujemy przede wszystkim wygodę, bezpieczeństwo oraz cały wachlarz usług, o których konkurencja może tylko marzyć. A to też jest wymierna korzyść, którą da się przeliczyć na gotówkę. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę Microsoft, gdy próbował swoich sił w rynku mobilnym. Jednak popełnił po drodze sporo błędów i ostatecznie nic z jego planmów nie wyszło (a szkoda, bo bardzo mocno im kibicowałem).

Dlatego Apple może sprzedawać swoje urządzenia „drożej” od konkurencji, ponieważ oferuje nam znacznie więcej korzyści niż jakikolwiek inny telefon na Androidzie.

iPhone XR to dowód, że Apple jest oderwane od rzeczywistości? Nie!

Podsumowując moją trochę przydługawą opinię: iPhone XR jest naprawdę świetnym telefonem dla osób, które przesiadają się z modeli z ekranami LCD. Wiec jeżeli właśnie przesiadasz się z modelu starszego niż X i zastanawiasz się, który telefon kupić, wybierz iPhone’a XR. Moim zdaniem naprawdę nie warto dopłacać 1300 zł do modelu XS. Zaoszczędzone pieniądze zainwestuj w AirPodsy, Apple TV, HomePoda czy jakiekolwiek inne urządzenie Apple.

Natomiast jeżeli spotkasz na swojej drodze kogoś (być może sprzedawcę), kto będzie przekonywał Cię, że w tej cenie możesz kupić znacznie lepszy telefon z Androidem, zapytaj go czy jest pewny, że mimo kilku niewątpliwych sprzętowych wad, XR ogólnie naprawdę odstaje hardware’owo od androidowej konkurencji w podobnej cenie? I czy sam hardware jest jedynym wyznacznikiem dobrego telefonu? Bo Apple i użytkownicy sprzętu z Cupertino mają chyba na ten temat inne zdanie.

Maki w chipami z serii "M" w rewelacyjnych cenach!

Dawid Olczak

Użytkownik sprzętów z nadgryzionym jabłkiem od 2010 roku.

Podłącz się do nas na Twitterze lub Facebooku, żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.

Poprzedni post:

Następny post: