Apple wciąż bardzo ostrożnie podchodzi do kwestii szybkiego ładowania iPhone’a (niektórzy powiedzieliby “konserwatywnie”), tymczasem producenci smartfonów z Androidem biją się o kolejne rekordy – na początku stycznia premierę ma mieć Realme GT Neo 5, którego będzie można ładować z mocą ponad 8x wiekszą niż telefony z Cupertino. Choć ta różnica zmniejszy się w przyszłym roku, kiedy w iPhonie pojawi się port USB-C.
iPhone vs. Android – szybkość ładowania
W tym momencie najszybciej lądującym się smartfonem na rynku jest Xiaomi Redmi Note 12 Explorer, który wspiera przewodowe ładowanie z mocą 210 W. iPhone’y w wersji Pro/Pro Max możemy ładować z mocą znacznie, znacznie mniejszą – maksymalnie niecałe 28 W.
A już za kilka dni (5 stycznia) ma się odbyć premiera Realme GT Neo 5, który – jak wynika z najnowszych przeciwków – będzie wspierał ładowanie z mocą 240 W.
Producenci smartfonów z Androidem uprali się, żeby pełne ładowanie telefonu trwało kilkanaście minut. Czy mają rację?
I tak, i nie.
Oczywiście każdy chce, żeby ładowanie jego smartfona odbywało się jak najszybciej. Telefonu używamy praktycznie nieustannie i nie mamy czasu, żeby odkładać go na dwie godziny na ładowarkę.
Z drugiej strony oczywiste jest, że szybkie ładowanie skraca żywotność baterii. Fajnie jest się tym chwalić w reklamach, ale każdy wie, że po dwóch latach ogniwo telefonu z Androidem jest w znacznie gorszym stanie niż te z iPhone’a, w związku z czym spada jego maksymalna pojemność i nie jest gotowe na szczytowy pobór mocy, co może się przełożyć na wolniejsze, mniej stabilne działanie urządzenia.
No ale trzeba znaleźć złoty środek. Ostrożne/konserwatywne podejście Apple nie wynika jedynie z dbałości o kondycję baterii, ale najprawdopodobniej również z ograniczeń portu Lightning – choć firma z Cupertino nigdy nie przyznała tego oficjalnie, eksperci oceniają, że niecałe 28 W to właśnie maksymalna moc, jaką jest w stanie obsłużyć Lightning.
Dlatego przyszłoroczne iPhone’y 15, które – jak wynika z wiarygodnych doniesień – będą wyposażone w port USB-C, oprócz szybszego transferu danych mają umożliwić szybsze ładowanie. Trudno przewidzieć, z jaką mocą. Ale będzie to raczej kilkadziesiąt watów (poniżej 50?), niż kilkaset.
Nie tylko przez dbałość o baterię i o to, żeby telefon nie rozgrzewał się do czerwoności, ale również ze względu na wielkość zasilacza, jakim trzeba byłoby ładować smartfona, żeby osiągnąć tak ogromną moc. Choć technologia GaN pozwoliła już stworzyć znacznie mniejsze szybkie ładowarki i ciągła się rozwija, to jednak zasilacze o dużej mocy wciąż są ogromne. Wystarczy popatrzeć na jedyny zasilacz GaN od Apple – ten o mocy 140 W, przeznaczony dla 16-calowego MacBooka Pro. To wciąż duża i ciężka bryła, której nikomu nie chce się za bardzo taszczyć razem z komputerem.
Wyciekły już zresztą zdjęcia ładowarki 240 W przeznaczonej dla nowego Realme GT Neo 5. Nie można powiedzieć, że jest to małe urządzenie.
realme 240W SuperVOOC Fast Charger ?⚡ pic.twitter.com/R3Qi5VjLb4
— Gadgets Turbo (@GadgetsTurbo) December 23, 2022