Steve’a tak naprawdę obchodziły w życiu tylko dwie rzeczy: Apple i rodzina. Potrzebował obu.
Cytowane w “Drodze Steve’a Jobsa” słowa Eddy’ego Cue to w gruncie rzeczy dość rewolucyjne stwierdzenie, jeśli weźmiemy pod uwagę powszechne przekonanie, że jedyną rzeczą, o którą dbał Jobs była jego firma. W książce, która ociepla wizerunek założyciela Apple, autorzy – Brent Schlender i Rick Tetzeli – postawili sobie zadanie pokazania ewolucji Jobsa: jako biznesmena, ale przede wszystkim jako człowieka.