Nigdy nie miałem problemów ze sprzętem Apple. Wszystko zmieniło się w poprzednim roku, kiedy to pierwszy raz od początku mojej długiej przygody z jabłkiem zepsuł się mój MacBook. Na domiar złego, kupiony w lipcu Apple Watch już kilka miesięcy później dawał do zrozumienia, że również przydałaby mu się wizyta w serwisie. Na szczęście, jak każde urządzenie Apple, podlegał on gwarancji i postanowiłem z niej skorzystać. Podzielę się z Wami kulisami wymiany gwarancyjnej mojego Apple Watcha.
Przed wymianą
Nie byłoby tego artykułu, gdyby nie wada zegarka. W przeciwieństwie do MacBooka, Apple Watch wciąż działał, problemem była jedynie strona wizualna. Spodnia warstwa zegarka pokryta była pewnego rodzaju białymi smugami. W internecie bardzo trudno znaleźć było podobne przypadki (poza moim, odnotowałem tylko jeden), więc posłużę się własnymi zdjęciami.
Jak widzicie, nie wyglądało to zbyt dobrze, więc pewnego dnia zebrałem się by w końcu zrealizować swoją pierwszą wymianę gwarancyjną u Apple.
Wymiana
Jak zapewne wiecie, gwarancja Apple działa międzynarodowo i pośrednio, więc zakupione w dowolnym państwie urządzenie możemy wymienić w dowolnym autoryzowanym serwisie Apple. Tak więc zrobiłem i zakupiony w Londynie ze zegarek oddałem do warszawskiego serwisu Cortlandu.
Posiadałem standardową roczną gwarancję, nie miałem wykupionej usługi AppleCare+.
Początkowy proces sprowadza się do demontażu paska i oddania zegarka w ręce osoby obsługującej. Jeden podpis i gotowe. Wszystkie czynności łącznie zajęły około 10 minut i nie wymagały okazania dowodu zakupu czy pudełka.
Postęp wymiany urządzenia śledzić możemy wpisując numer zgłoszenia na specjalnej stronie. Po dwóch dniach roboczych dostałem informację, że zegarek został pomyślnie zdiagnozowany i wysłany do centum serwisowego Apple. Dokładnie 6 dni i 22 godziny później otrzymałem maila, że Apple Watch został wymieniony na nowy.
Odbiór i spostrzeżenia
Już kilka godzin później z uśmiechem na twarzy jechałem do Cortlandu. Tym razem było jeszcze szybciej, bowiem wystarczyło przekazanie dowodu naprawy, by otrzymać w zamian nowe urządzenie. Jeden podpis i byliśmy wolni – ja i mój nowy Apple Watch. Dziwić może fakt, że oddajemy sam zegarek bez pudęłka, a nowa jednostka przychodzi do nas w nowiusieńkim, zafoliowanym opakowaniu.
Co mogę powiedzieć po kliku dniach używania nowego Apple Watcha? Pierwsza kwestia to tylne napisy, które w nowym egzemplarzu wydają się nieco inne niż we wcześniejszym. Wyglądają na mniej wystające – bardziej wtłoczone w aluminium. Kolejna sprawa to szybkość zegarka. Korzystam z niego już kilka dni, a nadal nie zwolnił, jak miało to zawsze miejsce w poprzednim, nawet po zrobieniu restore.
Nasuwa mi to pewne, nieco szalone sugestie: czy Apple systematycznie ulepsza Apple Watcha i korzystającym z wymiany gwarancyjnej odsyła nowsze modele? Sportowy paski, które możemy obecnie kupić, też wydają mi się nieco inaczej wykonane niż te, pierwotnie umieszczane pudełku z pierwszymi zegarkami.
Podsumowując: wymiana przebiegła dość szybko, a co najważniejsze po mojej myśli. Jednak jestem bardzo ciekawy, czy Apple faktycznie dokonało w międzyczasie poprawek zegarka. Co Wy o tym sądzicie? Jakie są Wasze doświadczenia z wymian gwarancyjnych?
Więcej o Apple Watchu:
Podłącz się do ThinkApple na Twitterze, Facebooku lub Google+ żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.