To znaczy kupię. 4,7- lub 5,5-calowego iPhone’a 7. We wrześniu lub w październiku.
Ale tylko dlatego, że będę musiał przetestować dla Was nowe funkcje (szczególnie TĄ JEDNĄ FUNKCJĘ). No i dlatego, że iPhone’a 7 w rozmiarze 4″ prawdopodobnie nie będzie.
Ale mam nadzieję, że już w przyszłym będę mógł kupić mniejszego flagowca.
Dlaczego nie chcę większego iPhone’a? Bo z każdym dniem używania iPhone’a SE coraz bardziej przekonuję się, że to dla mnie smartfon w rozmiarze idealnym.
Wygodnie obsługuję go jedną ręką, a przede wszystkim wygodnie używa poza domem: na ulicy, w tramwaju, w kolejce, na siłowni, podczas biegania, w podróży. No i zdecydowanie wygodniej nosi się go w kieszeni, nie tylko dlatego, że jest mniejszy od iPhone’a 6 i 6s, ale też dlatego, że jest od nich dużo lżejszy.
Zgrabny, poręczny. I do tego ładniutki.
Ale o tym wszystkim już pisałem. Co się stało, że doszedłem do wniosku, że nigdy nie kupiłbym już większego iPhone’a, gdyby tylko istniały 4-calowe flagowce?
Po prostu przestałem się oszukiwać, że telefon zastąpi mi komputer. Czy tablet.
I dzięki SE przypomniałem sobie, co to znaczy “urządzenie mobilne”.
Smartfon czy komputer?
Smartfony już dawno przestały być “mądrymi telefonami” i przeistoczyły się w komputery, które mieszczą się w naszych kieszeniach. Ale komputerami przecież do końca nie są.
Po półtora roku używania iPhone 6 i 6s przekonałem się, że dużych rozmiarów smartfony tak naprawdę nie są idealne do niczego: są za duże, żeby wygodnie obsługiwać je jedną ręką, używać “na ulicy” i nosić np. w kieszeni – nie są więc do końca mobilne, a z drugiej strony są za małe, żeby wykonywać na nich wiele czynności, które najwygodniej robić nam na tablecie czy laptopie: dłuższe czytanie, pisanie, praca, czy bardziej wymagająca komunikacja (ile razy każdy z nas słyszał: “Na iPhonie odpowiadam na krótkie maile, ale żeby napisać dłuższą wiadomość przesiadam się na laptopa”).
Po kilku tygodniach używania SE uświadomiłem sobie, że iPhone 6/6s nie spełniał się w 100% w żadnym zadaniu: nie sprawdza się do końca jako urządzenie przenośne, i jest za mały, żeby wygodnie przeczytać na nim gazetę, napisać kilka dłuższych maili, albo obejrzeć odcinek serialu czy film.
Do niektórych z tych zadań najlepiej nadaje się dla mnie tablet (czytanie książek, gazet, przeglądanie stron internetowych, Facebooka, oglądanie zdjęć), do innych komputer (praca, pisanie maili, szybkie przeszukiwanie sieci).
Coraz więcej z tych aktywności przenosiłem (wszyscy zresztą przenosimy) na smartfona, z prostej przyczyny: bo to urządzenie, które zawsze mamy przy sobie. Często też dlatego, że smartfon jest najszybszym z naszych urządzeń.
Nie lubię czytać książek na iPhonie, ale to robię, bo akurat nie mam przy sobie iPada (nie wspominając już o książce w wersji papierowej). Nie lubię czytać gazet na iPhonie, ale to robię, bo nie chce mi się taszczyć wszędzie tabletu (a kiosku “Ruchu” nie spotka się już na każdym kroku). Nie lubię pisać dłuższych maili (ba, nawet dłuższych SMSów) na iPhonie, ale to robię, po nie noszę zawsze ze sobą laptopa.
I to się oczywiście nie zmieni. Ale teraz widzę wyraźnie, że nie ma prawie żadnej różnicy, czy te niechciane czynności wykonuję na 4- czy 4,7-calowym telefonie.
iPhone SE za to idealnie wywiązuje się z roli urządzenia mobilnego – jest mały i lekki, przez co niesłychanie poręczny.
Dzięki niemu odzyskałem przyjemność korzystania ze smartfona, którą zatraciłem gdzieś podczas kilkunastu miesięcy spędzonych z modelem 4,7-calowym.
Oczywiście każdy ma swoje upodobania i nie dla każdego 4-calowy telefon będzie idealny. Dla kogoś idealnym telefonem będzie Galaxy Note, ktoś inny nie będzie chciał się rozstać z malutką Nokią albo starym Ericssonem z klapką.
Wiele osób krytykuje decyzję Apple o ciągłym powiększaniu swojego porfolio o coraz to nowsze modele, ale to jest właśnie jedyna rozsądna rzecz, którą firma z Cupertino może w tym momencie zrobić: liczba użytkowników ich urządzeń zbliża się do miliarda – nie ma jednego rozmiaru smatfonu, tabletu czy laptopa, który będzie idealny dla wszystkich tych osób.
Dla mnie perfekcyjne wymiary ma iPhone SE, dla kogoś innego taki będzie model 4,7-calowy, a inni z kolei nie wyobrażają sobie życia bez 5,5-calowego iPhone’a Plus, który w zasadzie zastępuje im też tablet.
Tak samo z iPadami. Tak samo z Macami.
Dlatego cieszę się, że Apple coraz bardziej rozszerza swoją ofertę i z niecierpliwością czekam na przyszłorocznego iPhone’a (8?), który dzięki zastosowaniu ekranu edge-to-edge może w obudowie dzisiejszego iPhone’a SE zmieścić wyświetlacz większy, niż 4-calowy.
W tej chwili korzyści, jakie daje mniejszy rozmiar telefonu i jego mniejsza waga, zdecydowanie przewyższają małą niedogodność, jaką jest mniejszy o 0,7-cala ekran.
Więcej o iPhonie SE:
Podłącz się do nas na Twitterze, Facebooku lub Google+ żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.