th

AirPods zmieniły sposób, w jaki słucham muzyki – recenzja po kilku miesiącach użytkowania

AirPods, czyli: dlaczego wszyscy się na mnie tak dziwnie patrzą?

Miałem mieszane odczucia po obejrzeniu pierwszej prezentacji słuchawek AirPods we wrześniu 2016 r. Kolejny drogi gadżet od Apple, tym razem w postaci bezprzewodowych słuchawek. Krótko mówiąc – nie byłem do nich zbytnio przekonany.

Moje zdanie zmieniły wstępne recenzje, które skupiały się na komforcie użytkowania, a nie jakości dźwięku. Coś było na rzeczy. Wizja posiadania dwóch niezależnych słuchawek bez żadnych kabli zaczęła do mnie przemawiać.

Po krótkiej kłótni mojego serca z moim portfelem podjąłem decyzję i kupiłem AirPodsy w styczniu bieżącego roku. Użytkuję je już od prawie pół roku i mogę śmiało powiedzieć, że znacząco zmieniły sposób, w jaki słucham muzyki.

Pierwsze wrażenia

Kartonowe opakowanie słuchawek prezentuje się bardzo schludnie i minimalistycznie, jak na Apple przystało.

Jego zawartość jest następująca:

  • etui, które jednocześnie pełni rolę przenośnej baterii oraz ładowarki dla słuchawek AirPods;
  • kabel Lightning – USB-A;
  • krótka instrukcję użytkowania.

Zarówno słuchawki, jak i pudełko, wykonane są z tworzywa sztucznego o wysokim połysku. Jest to podobny rodzaj materiału, z jakiego zrobione są ładowarki Apple. Pudełko kształtem przypomina dużego Tic Taca, a wymiarami pudełko nici dentystycznych.

Z przodu widoczne jest wgłębienie, które pozwala na jego łatwe otwarcie. Z tyłu znajdziemy przycisk służący do parowania oraz resetowania słuchawek, a na samym spodzie port Lightning.

Ze względu na użyte materiały, wraz z upływem czasu będą pojawiać się na nim małe ryski. Ja dokupiłem półprzeźroczysty, silikonowy case żeby temu zapobiec.

Podczas otwierania pudełko stawia lekki opór, który zabezpiecza je przed przypadkowym otwarciem w kieszeni czy w torbie. Zamykając je usłyszymy lekki ‘klik’ w momencie, kiedy magnes domyka wieczko. Cała interakcja zdecydowanie nie jest przypadkowa i jestem ciekawy, ile czasu inżynierowie Apple spędzili nad dopracowaniem tego mechanizmu.

Wewnątrz pudełka mieści się przedmiot tej recenzji, czyli słuchawki AirPods. W stanie spoczynku znajdują się w osobnych, wymodelowanych na ich kształt wgłębieniach. Na ich dnie są metalowe piny, które umożliwiają im ładowanie.

Kształt, wygląd i komfort użycia

AirPodsy wyglądem i kształtem bazują na EarPodsach, czyli słuchawkach, które dostajemy w zestawie z iPhonem. Na pierwszy rzut oka różnią się od nich brakiem kabli, większą ilością sensorów oraz grubszymi końcówkami, gdzie schowane zostały baterie.

Pomimo niepozornego wyglądu w środku jest sporo elektroniki:

  • dwa mikrofony – na górze i u spodu słuchawek;
  • czujnik zbliżeniowy;
  • akcelerometr;
  • chip W1 – procesor Apple usprawniający pracę Bluetooth i parowanie;
  • bateria.

Osobom, którym EarPodsy wypadają z uszu odradzam kupno AirPodsów. W najlepszym wypadku będziecie je co chwilę poprawiać, w najgorszym – po prostu je zgubicie.

Mi osobiście AirPodsy leżą w uszach trochę lepiej od EarPodsów i nie udało mi się jeszcze sprawić, żeby wypadły z nich bez mojej ingerencji. Myślę, że jest to częściowo zasługa braku kabla, który minimalnie ciągnie każde słuchawki w dół. Tutaj takiego efektu nie ma, a o samych AirPodsach można łatwo zapomnieć – ważą razem 8 gramów.

W uszach prezentują się niezbyt urodziwie – jak EarPodsy, którym ktoś uciął kabel. Końcówki słuchawek wystają lekko na zewnątrz, co według dowcipnisiów z internetu wygląda jakby ich właściciele nosili w uszach końcówki szczoteczek do zębów.
Coś w tym jest, ponieważ czuję na sobie spojrzenia ludzi na mieście i domyślam się, że chodzi o AirPodsy.

Ich wygląd jest w dużym stopniu zabiegiem marketingowym. Mogły mieć inny kształt i tym samym nie zwracałyby na siebie uwagi… ale myślę, że właśnie o to Apple chodzi. Wyglądają znajomo, a jednocześnie jak z filmów Sci-Fi.

Nie przeszkadza mi ich wygląd. Mogłyby mieć minimalnie inny kształt, ale… to przecież nie ja się w nich muszę oglądać. Chciałbym jednak, żeby kolejne wersje były dostępne w innych opcjach kolorystycznych.

Jakość dźwięku

Nie jestem audiofilem i nie będę wchodził w szczegóły związane z pasmem przenoszenia, głębią tonów i innymi parametrami. AirPodsy nie są słuchawkami, które powinny być mierzone tą miarą, ponieważ jakość dźwięku ich nie definiuje. Podejmując decyzję o ich kupnie wiedziałem, że będą grać bardzo podobnie (a nawet identycznie) do EarPodsów i byłem na to przygotowany.

Otwarta budowa i ich rozmiar nie sprawią, że doznamy muzycznego objawienia. Brakuje jakiejkolwiek izolacji, w związku z czym nie tłumią dobrze dźwięków świata zewnętrznego. W zależności od naszych preferencji, może być to plus ,bądź też minus.
Osoby, które słuchając muzyki lubią wiedzieć, co się wokół nich dzieje będą zadowolone. Ci za to, którzy chcą w pełni oddać się muzyce, np. podczas jazdy pociągiem, już nie bardzo.

Samą jakość dźwięku oceniam na przyzwoitą i w pełni wystarczającą dla słuchawek na co dzień. Grają czysto i głośno, mają także wyczuwalnie mocniejszy bass niż EarPodsy.

Korzystając z nich zazwyczaj ustawiam poziom głośności pomiędzy 50% i 75%. Jest to idealny kompromis, który pozwala mi komfortowo słuchać tego, na co mam ochotę i jednocześnie czuć się obecnym np. w miejscu pracy.

Mam w domu nauszne słuchawki, które są bardziej (przynajmniej parametrami) przystosowane do ‘czystego’ słuchania muzyki. Używam ich zdecydowanie rzadziej odkąd mam AirPodsy, bo te drugie zazwyczaj mam już w uszach.

Mikrofon

Na spodzie i na samej górze każdej ze słuchawek znajdują się mikrofony – kształtuje to wiązkę dźwiękową, które według Apple powinny eliminować dźwięki otoczenia i wyostrzać głos.

Korzystam z AirPodsów do wykonywania połączeń głosowych oraz FaceTime i nigdy nie zdarzyło się, żeby odbiorca nie rozumiał co mówię.

Nie mam w stosunku do mikrofonów żadnych zastrzeżeń.

Bateria

Foto: iFixit

Baterie w AirPodsach mają łączną pojemność 93 mWh, czyli około 1% pojemności baterii iPhone’a 7. Natomiast pudełko ma baterię o pojemności 398 mAh.

Według Apple, AirPodsy powinny wystarczać na 5h słuchania muzyki i 2,5h rozmów audio, a pudełko z baterią powinno wydłużać czas korzystania z nich do ponad 24h.

Po prawie pół roku użytkowania stwierdzam, że są to dane bliskie prawdy.

Korzystam z AirPodsów w proporcjach 90% muzyki/10% rozmów i wytrzymują około 4,5 godziny. W pudełku ładują się bardzo szybko – do 75% w około 15 minut.

Dzięki temu nigdy nie zdarzyła mi się sytuacja, w której nie mogłem posłuchać muzyki, kiedy miałem na to ochotę.
Samo pudełko ładuję mniej więcej co 3-4 dni, w zależności od tego, jak często korzystam ze słuchawek.

Poziom naładowania AirPodsów możemy sprawdzić na parę sposobów. Jest to uzależnione od urządzenia, z którego aktualnie korzystamy. Na urządzeniach z iOS jest to bardzo proste:

  • otwarcie pudełka ze słuchawkami w środku pokaże stan naładowania baterii oraz etui;
  • po podłączeniu słuchawek ich poziom baterii wyświetla się w widgecie ‘Bateria’ w Centrum Powiadomień.

Kontrola nad dźwiękiem

AirPodsy nie posiadają żadnych przycisków umożliwiających kontrolę nad sygnałem audio. Elektronika w środku słuchawek pozwoliła Apple rozwiązać to w inny sposób.

Interakcja z AirPodsami odbywa się poprzez wykonanie gestu podwójnego tapnięcia w słuchawkę. Jest on wykrywany przez akcelerometr. Możemy skonfigurować to, co się dzieje po jego wykryciu w Ustawieniach urządzenia iOS lub macOS, do którego są aktualnie podłączone.

W iOS 10 opcje są dwie:

  • wywołanie Siri;
  • Play/Pauza.

Dodatkowo, odtwarzanie pauzuje się po wyciągnięciu jednej słuchawki z ucha, a wznawia kiedy wsadzimy ją z powrotem – automatycznie! Jest to jedna z funkcji, która po pewnym czasie staje się tak naturalna, że zastanawiam się, jak ja mogłem do tej pory bez niej żyć.

Słuchawek można używać pojedynczo – wystarczy wyciągnąć jedną z ucha, odłożyć do pudełka i nacisnąć Play. Sygnał audio przełączy się w tryb mono, a my będziemy mogli dalej prowadzić rozmowę, bądź też słuchać muzyki.

Siri

Kontrola muzyki przy pomocy Siri w teorii jest dobrym pomysłem. W teorii, bo w praktyce niestety już nie jest tak różowo.

Często zdarza się, że cały proces, tj. aktywacja Siri, wypowiedzenie komendy, rozpoznanie oraz wykonanie jej zajmuje około 10 sekund. Kontrola poziomu głośności także bywa kłopotliwa – Siri, pomimo pomyślnego zrozumienia komendy, robi w tej kwestii co chce.

Pomimo tych lekkich nieporozumień pozostawiłem Siri jako domyślną opcję w moich AirPodsach – lepszy jakiś asystent głosowy, niż żaden. W przypadkach, kiedy nie chce zrobić tego, o co ją proszę, wyciągam telefon z kieszeni.

Osobną sprawą jest aspekt socjalny interakcji z Siri w miejscach publicznych. Pomimo tego, że od premiery asystentów głosowych minęło parę lat, to jest to wciąż odbierane jako coś dziwnego. Sprawia to, że czuję się lekko skrępowany kiedy wypowiadam na głos komendy, które rozumiem tylko ja i mój telefon.

Zmiany w iOS 11

W iOS 11 zostanie udostępniona możliwość ustawienia osobnej konfiguracji dla każdej ze słuchawek. Oprócz tego, pojawią się dodatkowe opcje dla tapnięcia w słuchawkę:

  • poprzedni utwór;
  • następny utwór.

Korzystam z iOS 11 w wersji beta i ustawiłem lewą słuchawkę na wywołanie Siri, a prawą na wybranie następnego utworu.

Chip W1

AirPodsy wyposażone są w (naprawdę mały) procesor ,nazwany przez Apple W1.

Usprawnia on przesyłanie sygnału audio przez protokół Bluetooth oraz dodaje im pewnego rodzaju super mocy:

  • błyskawiczne parowanie;
  • większy zasięg niż standardowe słuchawki Bluetooth;
  • szybkie przełączanie między urządzeniami;
  • samodzielne odbieranie sygnału przez każdą ze słuchawek.

Większość bezprzewodowych słuchawek Bluetooth działa w taki sposób, że jedna ze słuchawek odbiera sygnał audio od urządzenia oraz odpowiada za wysłanie go do drugiej słuchawki i utrzymanie synchronizacji obydwu kanałów.

W przypadku AirPodsów obydwie słuchawki jednocześnie otrzymują sygnał audio bezpośrednio od urządzenia i synchronizują się między sobą.

Sytuacje, w których pojawiają się jakiekolwiek zacięcia, spadek jakości dźwięku albo brak synchronizacji między kanałami są naprawdę bardzo rzadkie.

Parowanie i łączność

Dzięki chipowi W1 proces parowania słuchawek AirPods z innymi sprzętami Apple jest praktycznie natychmiastowy i dużo prostszy, niż w przypadku zwykłego Bluetooth.

W celu sparowania słuchawek wystarczy otworzyć pudełko w pobliżu urządzenia, z którym chcemy je połączyć. Na ekranie urządzenia pojawi wtedy okienko z ładną animacją słuchawek i przyciskiem ‘Połącz’. Po jego naciśnięciu mija parę sekund i… już! AirPodsy właśnie zostały sparowane z urządzeniem, które trzymamy w ręku (albo na biurku) oraz każdym urządzeniem przypisanym do naszego Apple ID.

Po przejściu wstępnego procesu parowania, wyciągamy słuchawki z pudełka i wsadzamy je do uszu. Automatyczne połączenie następuje w przeciągu 3-5 sekund, a dosyć przyjemny sygnał dźwiękowy informuje nas o jego nawiązaniu.

W1 umożliwia AirPodsom zapamiętanie ostatniego urządzenia, z którym były używane i to z nim łączą się w pierwszej kolejności.

Działa to całkiem sprawnie – słuchawki zazwyczaj zdążą się podłączyć się do mojego iPhone’a zanim ja wyciągnę go z kieszeni.

Przełączanie między urządzeniami jest równie proste – wystarczy wybrać AirPodsy jako wyjście audio na urządzeniu docelowym i poczekać parę sekund. Oczywiście, jak każdy system, tak i ten nie jest idealny. Zdarzają się sytuacje, kiedy AirPodsy łączą się dłużej niż powinny, albo nie łączą się wcale. Dzieje się to jednak bardzo rzadko.

Jestem bardzo zadowolony z zasięgu AirPodsów i nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby całkowicie zerwały połączenie. Nie mierzyłem ich maksymalnego zasięgu, ale wyszedłem kiedyś z domu słuchając muzyki, nie wiedząc o tym, że zapomniałem zabrać telefonu. Zorientowałem się 4 piętra niżej, kiedy muzyka zaczęła lekko przerywać, a ja poklepałem się po kieszeni.

AirPodsy w pełni współpracują tylko z produktami Apple (ze względu na chip W1), ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby używać ich ze sprzętem innych producentów. Będą wtedy działać jak zwyczajne słuchawki Bluetooth: auto-parowanie, gesty i Siri będą niedostępne.

Uaktualnienia oprogramowania

AirPodsy otrzymują uaktualnienia drogą bezprzewodową. Aktualizują się w momencie, kiedy znajdują się w pudełku, a urządzenie, do którego ostatnio były podłączone jest w zasięgu sieci Wi-Fi.

Proces przebiega w sposób niewidzialny dla użytkownika i po jego zakończeniu nie otrzymujemy żadnego powiadomienia. Jedyny ślad po aktualizacji to wyższy numer wersji w ustawieniach urządzenia (Ustawienia -> Ogólne -> To urządzenie… -> AirPods).

Podejrzewam, że gdyby nie czujni redaktorzy serwisów o tematyce Apple, to pewnie nikt by tego nie zauważył.

Podsumowanie

Apple od dawna nie stworzyło urządzenia, które można by nazwać magicznym. AirPodsy, pomimo małych wad, są właśnie takim produktem. Nie wiedziałem, jak bardzo jestem od nich uzależniony, dopóki pewnego dnia nie zapomniałem sprawdzić stanu baterii przed wyjściem z domu.

Korzystam z nich w wielu sytuacjach, w których używanie innych słuchawek było niewygodne, czasami wręcz niemożliwe. Mam dzięki temu więcej czasu na muzykę i podcasty, a to, czego słucham, jest bardziej różnorodne.

Nie jest to produkt idealny i ma swoje wady. Pierwszą z nich jest cena – 799 zł. Ciężka do przełknięcia, szczególnie dlatego, że nie kupujemy za nią niesamowitej jakości dźwięku, a komfort użytkowania. Na pocieszenie powiem, że w porównaniu do innych słuchawek tego typu dostępnych na rynku nie są (aż) takie drogie.

Uwielbiam to, że są całkowicie bezprzewodowe. Oprócz swobody, która się z tym wiąże, rozwiązują także małe, ludzkie problemy: odkąd je mam wspólne oglądanie seriali podczas podróży stało się bardziej komfortowe – wystarczy, że podam drugiej osobie jedną słuchawkę.

Denerwuje mnie to, że kiedy chcę je na moment odłożyć, to zazwyczaj chowam je do pudełka, bo boję się, że je zgubię.

Lubię ich otwartą budowę, ale w głośnym otoczeniu chciałbym móc spokojnie słuchać podcastów, bez podkręcania poziomu głośności na 100%.

Brakuje mi większej kontroli nad muzyką, a rozmowa z Siri bywa frustrująca. Mam nadzieję, że w kolejnych wersjach kontrola nad poziomem głośności będzie dużo łatwiejsza. Proponuję  stworzenie powierzchni dotykowej na całej długości końcówek – wystarczyłoby położyć palec i jeździć nim w górę lub w dół, zmieniając tym samym poziom głośności. Halo, Ive?

Odradzam znajomym kupowania produktów pierwszej generacji i sam też tego prawie nigdy nie robię. Mają one zazwyczaj różnego rodzaju problemy, niedopracowania, bądź też błędy produkcyjne. AirPodsy są wyjątkiem od tej reguły i jeżeli Wasz budżet pozwala Wam na takie zachcianki – polecam. Jest to dobrze zaprojektowany i solidnie wykonany produkt, w którym każdy element ma swoje miejsce.

Słuchawki AirPods to jeden z elementów bezprzewodowej przyszłości urządzeń mobilnych, którą planuje Apple.

Ja już nie mogę się doczekać co będzie dalej. A Wy?

Więcej o AirPodsach: 

Podłącz się do nas na Twitterze lub Facebooku żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.

AirPods zmieniły sposób, w jaki słucham muzyki – recenzja po kilku miesiącach użytkowania was last modified: lipiec 9th, 2017 by Marcin Chrobak
Disqus Comments Loading...
SHARE
Opublikowane przez
Marcin Chrobak