BEOPLAY E8 – konkurencja dla AirPods, czy zupełnie inny produkt? (recenzja)

Dawid Olczak   23 lipca 2018

Nawet nie wyobrażacie sobie, jak bardzo czekałem na moment, kiedy legendarne słuchawki BEOPLAY E8 w końcu trafią w moje ręce. Po długich miesiącach oczekiwań nareszcie miałem okazję przekonać się na własne oczy, czy raczej uszy, jak produkt od firmy B&O wypada w porównaniu z ich największym konkurentem – AirPodsami.

Jednak po kilkutygodniowych testach doszedłem do wniosku, że moje początkowe założenia – próba wybrania pomiędzy AirPods a BEOPLAY E8 – kompletnie nie miały sensu. Dlaczego? Czy jest to tak zły produkt? Czy wręcz przeciwnie? Odpowiedź brzmi: ani jedno, ani drugie.

Słuchawki w ogóle…

Jeśli nie jesteś kompletnym laikiem w temacie muzyki i choć trochę znasz się na sprzęcie audio, to z pewnością wiesz, że jedna para słuchawek w domu to zdecydowanie za mało. Słuchawek można mieć dziesiątki sztuk i zawsze znajdzie się jakiś powód, by kupić nowe, lepsze, bardziej dopasowane do Twojego gustu muzycznego czy stylu życia.

Ale dlaczego wspominam o tym na początku mojej recenzji? Powód jest prosty – wielu z moich znajomych uważa, że AirPods to najlepsze słuchawki na rynku i za żadne skarby w świecie nikt nie będzie w stanie ich przekonać, że jest inaczej. Wprawdzie, nie mam zamiaru do niczego Was przekonywać, lecz chciałbym żebyście otworzyli swoje umysły i postarali zrozumieć punk widzenia osoby, która nie jest ślepo zapatrzona w każdy produkt, który wypuści firma Apple.

BEOPLAY E8 – opakowanie i jego zawartość

Kupując słuchawki za kwotę prawie 1300 zł oczekujemy od producenta nie tylko tego, że sam produkt został wykonany niemalże idealnie, lecz mamy też nadzieję, że zadbano o takie detale, jak ładne opakowanie czy estetyczny przewód ładujący. Takie rzeczy pozornie mają ogromny wpływ na zadowolenie klienta oraz na to, czy w przyszłości sięgniemy jeszcze po produkt danej firmy. Może to dziwne, ale ja często z opakowań produktów, które są naprawdę ładne i inspirujące, robię sobie małą galerię sztuki na jednej ze swoich półek w mieszkaniu.

Dlatego bardzo ucieszyłem się, kiedy z kartonowego pudła, które przyniósł kurier, wyciągnąłem całkiem niezłe jakościowo opakowanie. Jego sztywna konstrukcja wprawdzie uniemożliwiła bezproblemowe wyciągnięcie słuchawek z ich wnętrza. Jednak to, co kryje się w środku całkowicie rekompensuje delikatne problemy z dostaniem się do środka pudełka.

Pełen luksus! Inaczej tego nie da się nazwać.

Wewnątrz opakowania, oprócz samych słuchawek, znajdziemy również skórzane pudełko, które służy do ładowania słuchawek, przewód ładujący oraz zestaw wymiennych gumek dousznych. Oczywiście wszystko zostało wykonane z naprawdę dobrych jakościowo materiałów i nie miałbym śmiałości przyczepić się do czegokolwiek.

Etui ładujące słuchawki BEOPLAY E8

Tak jak w przypadku AirPods, również słuchawki BEOPLAY E8 mają etui, w którym możemy je przechowywać oraz doładowywać. Niestety bateria, która została w nie wbudowana wystarcza tylko na dwukrotne ładowanie słuchawek. Więc jeżeli w ciągu dnia naprawdę często słuchacie muzyki, będziecie musieli pamiętać o ich codziennym ładowaniu.

Samo wykonanie pudełka ładującego moim zdaniem stoi na dużo wyższym poziomie niż w przypadku AirPods. Widać gołym okiem, że BEOPLAY E8 nie są produkowane na tak masową skale jak AirPods. Na każdym kroku czuć, że producent nie ustawał w staraniach, żeby dopieścić swój produkt. Skóra i ładny kompaktowy wygląd naprawdę przyciągają uwagę i nie zdziwcie się, jeżeli ktoś zaczepi Was w restauracji czy kawiarni i zapyta co znajduję się wewnątrz.

Oczywiście nie zrozumcie mnie źle – opakowanie AirPods również zostało dobrze wykonane, ale trzymając je w dłoni nie ma się tego poczucia obcowania z czymś wyjątkowym, czymś, co zostało zaprojektowane z myślą o estetyce i subtelnych odczuciach ich właściciela.

To, co mi się nie podoba w opakowaniu BEOPLAY to fakt, że ładuję się je za pomocą złącza micro USB. Szczerze i namiętnie nienawidzę tego złącza i nie wahałbym się ani chwili przed zwolnieniem osoby, która podjęła decyzję o umiejscowieniu tego badziewia w tak dobrym produkcie.

Na zewnątrz opakowania znajdują się również dwie diody informujące o stanie naładowania baterii.

BEOPLAY  E8 – wygląd słuchawek

Nietrudno zauważyć, że słuchawki BEOPLAY E8 znacznie różnią się konstrukcyjnie od AirPods. Najbardziej widoczny jest oczywiście kształt słuchawek. AirPods to podłużne „kołki” wystające z ucha, a BEPLAY bardziej przypominają aparat słuchowy, który niemal cały mieści się w naszym uchu.

Jednak to, czego nie widać na pierwszy rzut ok,a to ich wykonanie. AirPods w całości są wykonane z błyszczącego plastiku, E8 zaś w swojej konstrukcji oprócz przyjemnego w dotyku tworzywa. umieścił również aluminium.

Cieszy mnie również fakt, że BEOPLAY E8 możemy nabyć w dwóch kolorach – czarnym i piaskowym.

BEOLAY E8 – parowanie i obsługa

Wszyscy znamy legendarną wręcz wygodę, którą oferuje nam chip W1. Szybkie parowanie słuchawek z każdym sprzętem, który posiada logo nadgryzionego jabłka. Niestety, nie uświadczymy tego w słuchawkach BEOPLAY E8. Jest to rzecz, do której najtrudniej było mi się przyzwyczaić i mówiąc całkowicie szczerze, dalej mi to przeszkadza. Często lubię przełączać się miedzy urządzeniami, wiec naturalnie będę bardziej skłaniał się ku technologi, która mi to ułatwia, a nie utrudnia. Dlatego jestem zmuszony w tym miejscu dać słuchawkom od B&O dużego minusa.

Jednak kiedy już sparujemy słuchawki z telefonem i zbyt często nie przełączamy się na inne źródło dźwięku, obsługa jest niemalże tak wygodna, jak AirPodsów. Wkładając słuchawki do ucha wystarczy je lekko “puknąć”, aby połączyły się z telefonem i zaczęły odtwarzać muzykę.

Jednak to, co bardzo mnie zdziwiło to fakt, że inaczej niż w przypadku AirPods, BEOPLAY E8 mają “przewodnią słuchawkę”. Już wyjaśniam, co to oznacza. Dźwięk do AirPodów jest wysyłany do każdej słuchawki niezależnie, nieważne czy masz założoną lewą czy prawą słuchawkę, czy obie naraz, zawsze będziesz mógł bezproblemowo słuchać muzyki, czy rozmawiać przez telefon.

W przypadku BEOPLAY E8 jest trochę inaczej. Dźwięk wysyłany jest do prawej słuchawki i za pomocą fali magnetycznej jest przekazywany do lewej. Dla zwykłego śmiertelnika oznacza to tyle, że nie jest w stanie odtwarzać muzyki, czy rozmawiać na jeden słuchawce (lewej). Jednak bardziej wprawne ucho ucieszy fakt, że dzięki temu synchronizacja dźwięku z obrazem (np. jeżeli oglądamy film) jest niemal idealna. Rzadziej zdążają się również zakłócenia i inne dziwne sytuacje, których często doświadczam używając AirPods.

A teraz najlepsze – obsługa gestami

Nawet nie wyobrażacie sobie, jak bardzo nie lubię w AirPods ograniczenia, które nałożyło Apple na obsługę tego urządzenia za pomocą gestów. Puknięcia w lewą, bądź prawą słuchawkę wprawdzie są wygodne, ale ograniczają nas tylko do dwóch opcji. Na szczęście B&O poszedł inną drogą i postanowił swoim użytkownikom dać znacznie więcej możliwości. Na każdej z słuchawek znajdują się płytki dotykowe, które po ich dotknięciu potrafią zdziałać naprawdę wiele. Nie mamy problemów z odbieraniem połączeń, kończeniem ich, podgłaśnianiem muzyki, ściszaniem, zmianą utworu czy włączaniem trybu Transparency, o którym zaraz więcej opowiem. BEOPLAY po prostu daje nam pełną obsługę bez dotykania telefonu.

Tryb Transparency

Jak już z pewnością zdążyliście zauważyć, słuchawki BEOPLAY ,inaczej niż AirPods, są słuchawkami dokanałowymi i potrafią znacznie lepiej odciąć nas od otoczenia. Radzą sobie z tym na tyle dobrze, że nie potrzebują aktywnego wytłumiania szumów (ANC).

Jednak ma to również swoje minusy. Odcięci od świata zewnętrznego, w niektórych sytuacjach możemy stanowić zagrożenie dla siebie samych lub osób postronnych. Dlatego BEOPLAY E8 posiadają wbudowany tryb Transparency, za pomocą którego możemy regulować dźwięki, które dostają się do naszych uszu z najbliższego otoczenia.

Czułość trybu możemy regulować w aplikacji, którą możemy ściągnąć na swojego iPhone’a, lecz sam tryb włączamy stukając w lewą słuchawkę.

Aplikacja

B&O, jak wielu innych producentów, daje nam możliwość ściągnięcia aplikacji do obsługi swoich słuchawek. Wprawdzie nie ma tam zbyt wielu opcji, w których moglibyśmy pogrzebać, lecz przynajmniej nie utkniemy na kilka dni próbując się przekopać przez gąszcz miliarda możliwości. Głównym zadaniem aplikacji jest sterowanie trybem Transparency oraz prostym i naprawdę wygodnym korektorem muzycznym.

BEOPLAY E8 – jakość dźwięku

Nie chciałbym, żeby obraziło się na mnie pół internetu, ale muszę to powiedzieć – jeżeli kupiłeś AirPods dla jakości ich dźwięku i nadal jesteś z nich zadowolony, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że masz problemy ze słuchem. Oczywiście istnieje też taka możliwość, że nigdy nie miałeś okazji przetestować dużo lepszych jakościowo słuchawek. Tak czy inaczej, AirPodsów nie kupuję się dla ich dźwięku, tylko dla wygody.

BEOPLAY E8 pod każdym aspektem odtwarzanego dźwięku bije na głowę swojego konkurenta. Różnica jest tak duża, że z pewnością zauważy ją każdy.

Słuchawki zostały wyposażone w funkcję cyfrowego przetwarzania dźwięku, niewielki przetwornik elektromagnetyczny, dynamiczny głośnik 5,7 mm, technologię NFMI oraz chip Bluetooth 4.2. To wszystko składa się na naprawdę dobrą jakość dźwięku i doznania dużo lepsze niż w konkurencyjnych rozwiązaniach.

Oczywiście nie można ich porównać do jakość dźwięku z słuchawek wokółusznych nawet za kwotę około 900 zł, ponieważ jest to inna klasa sprzętu.

Jak grają słuchawki BEOPLAY E8?

Zacznijmy od basu, który choć jest dużo lepszy niż w przypadku AirPods, moim zdaniem powinien być jeszcze odrobinę bardziej wyrazisty. Jednak może na moją ocenę wpływają moje osobiste preferencje muzyczne – po prostu lubię, jak coś czasem mocnej łupnie basem. Ale nie zrozumcie mnie źle – bas w E8 jest ciepły, niezwykle dobrze wyważony i naprawdę ciężko jest mi do czegokolwiek się przyczepić.

Odtwarzany dźwięk jest również niezwykle czytelny i nie miałem problemu z usłyszeniem większości detali. Nie można mieć także zastrzeżeń do dynamiki samego dźwięku, jak i do tonów wysokich. Po prostu są to jedne z najlepszych jakościowo słuchawek na rynku i obawiam się, że nawet AirPods 2 mogą mieć problem żeby je pokonać.

Podsumowanie

Pewnie zaczęliście się już zastanawiać, które słuchawki będą dla Was lepszym wyborem. Odpowiedź na to jest bardzo prosta: i jedne, i drugie. Jeśli ktoś po mojej recenzji zacznie Was przekonywać i, co gorsza, porównywać szczegółowo każdy aspekt obydwu słuchawek, możecie go spokojnie wyśmiać – BEOPLAY E8 i AirPods dzieli przepaść na tyle duża, że spokojnie można uznać, że są to słuchawki, które należą do różnych kategorii.

AirPods są wygodne, idealnie nadają się do biegania i dla osób, które często przełączają się miedzy urządzeniami. Pod każdym innym względem BEOPLAY E8 są lepszym wyborem. Co ostatecznie skłania mnie do twierdzenia, że najlepiej jest posiadać jedne, jak i drugie słuchawki.

Jeśli jednak ze względów finansowych nie możecie sobie pozwolić na kupno dwóch par słuchawek, mam nadzieję, że moja recenzja Wam pomoże. Ja osobiście stawiam na BEOPLAY E8.

Dla mnie, biją one AirPods na głowę pod każdym względem, oprócz jednego – większej wygody obsługi, którą zapewnia chip W1. Gdyby nie on, wyrzuciłbym AirPods do śmietnika. I to bez najmniejszego zająknięcia.

Inne moje recenzje:

Maki w chipami z serii "M" w rewelacyjnych cenach!

Dawid Olczak

Użytkownik sprzętów z nadgryzionym jabłkiem od 2010 roku.

Podłącz się do nas na Twitterze lub Facebooku, żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.

Poprzedni post:

Następny post: