W swoim najnowszym raporcie Mark Gurman z Bloomberga pisze o tym, co wiadomo od lat – Apple zarabia krocie na sprzedaży iPhone’ów o największej pojemności. Im więcej gigabajtów powierzchni dyskowej w telefonie, tym większa marża firmy z Cupertino. I nie mówimy tu o marży wyższej o kilka czy kilkanaście dolarów, tylko większej o blisko 250 dol. Na jednym iPhonie.
NAND Flash
iPhone’y z większym dyskiem flash zawsze były znacząco droższe od modeli z dyskami o najmniejszej dostępnej pojemności.
W tym roku wersja iPhone’a XS oraz XS Max z dyskiem 512 GB jest droższa od modelu 64 GB o 350 dolarów (w Polsce – o 1740 zł).
Według informacji zdobytych przez Bloomberga, Apple zarabia na dysku w modelu 512 GB aż 241 dol. więcej, niż na dysku w iPhonie z 64 GB pamięci.
To prawdopodobnie jeden z najłatwiejszych sposób, w jaki Apple zarabia pieniądze. Dodawanie nowych komponentów hardware’ówych, np. w postaci lepszego ekranu, lepszej kamery, systemu rozpoznawania twarzy 3D czy ładowania indukcyjnego wymaga ogromnych kosztów związanych z badaniami, przeprojektowywaniem telefonu i produkcją. W celu wdrożenia niektórych technologii (np. Siri, Touch ID czy Face ID), Apple musi kupić całą firmę lub nawet kilka firm, które te technologie opracowały. Natomiast zwiększenie pojemności dyskowej to po prostu zainstalowanie innej kostki flash.
Trzeba jednak zauważyć, że inni producenci smartfonów najprawdopodobniej działają dokładnie w ten sam sposób. Jak wylicza Gurman, Samsung “kasuje” kupujących Galaxy Note 9 w wersji 512 GB po 65 centów za gigabajt – jest to co prawda mniej niż w przypadku Apple, które “kasuje” po 78 centów z gigabajt, ale należy pamiętać, że Samsung sam jest największym na świecie producentów pamięci NAND Flash, więc bez wątpliwości koszt tego komponentu jest dla firmy z Seulu znacznie niższy niż dla giganta z Cupertino.
Przeczytaj też: Dlaczego Apple wciąż sprzedaje iPhone’a ze starą i wolną 5-watową ładowarką?