Dlaczego Apple wciąż sprzedaje iPhone’a ze starą i wolną 5-watową ładowarką?

Tomek Czech   22 września 2018

Po wrześniowej konferencji na Apple spadła fala krytyki za to, że do nowych iPhone’ów wciąż dołączana jest stara, 5-watowa ładowarka. Androidowa konkurencja chwali się coraz szybszym ładowniem, pojawiają się pierwsze smartfony z Quick Charge 4+, iPhone’y od zeszłego roku posiada wsparcie dla szybkiego ładowania USB-C PD, na rynku jest dostępnych mnóstwo niedrogich, szybkich ładowarek, a tymczasem w pudełku z kosztującym 7 tys. zł iPhonem wciąż dostajemy stary, wolny zasilacz.

WTF?

Oczywiście większość komentujących uważa, że chodzi o kasę. Tak zresztą tłumaczy każdy kontrowersyjny czy niezrozumiały dla siebie ruch ekipy z Cupertino.

Apple jest firmą, a nie Świętym Mikołajem – chce (a nawet musi!) zarabiać pieniądze. Nie przestaje mnie zadziwiać, jak wiele osób nie potrafi przyjąć tego do wiadomości. Ale o ile w Cupertino z pewnością nie pogardzili kilkoma dolarami zaoszczędzonymi na ładowarce (dlaczego miałoby być inaczej?), powód trwania przy 5-watowym zasilaczu, jak w wielu innych podobnych przypadkach, jest inny.

„Truly wireless”

Świat nowych technologii dużymi i zdecydowanymi krokami zmierza w stronę bezprzewodowości. Nie ulega wątpliwości, przynajmniej dla mnie, że za jakiś czas na rynku pojawi się smartfon bez żadnego portu – całkowicie bezprzewodowy. Zarówno ładowanie, jak i przesył danych odbywać się będą bez pomocy kabli.

Nie mam też wątpliwości, że Apple chce być pierwszą firmą, która stworzy takiego smartfona. „World’s first truly wireless smartphone” – taką planszę możemy zobaczyć za plecami Phila Shillera w niedalekiej przyszlości, podczas prezentacji nowego (“rewolucyjnego”!) modelu.

Niewiele osób używa już kabla do transmisji danych z/do iPhone’a. Coraz więcej użytkowników korzysta ze słuchawek bezprzewodowych. Apple nie bało się usunąć minijacka, nie zawaha się przed usunięciem ostatniego portu, do którego możemy podpiąć przewodowe słuchawki.

Nie zawaha się też usunąć ostatniego portu, za pomocą którego możemy ładować iPhone’a.

Żeby to zrobić, musi dać nam alternatywę i najlepiej jeszcze przekonać nas, że jest ona lepsza od dotychczasowych rozwiązań.

Konsekwentnie realizuje ten plan od zeszłego roku.

We wrześniu 2017 r. Apple wprowadziło na rynek pierwsze iPhone’y, które można ładować bezprzewodowo. Niedługo potem, przez aktualizację iOS, zwiększyło maksymalna szybkość, z jaką można to robić, z 5 W do 7,5 W. Tegoroczne modele mogą być ładowane indukcyjnie jeszcze szybciej (Apple do tej pory nie podało oficjalnie z jaką dokładnie prędkością; być może jest to 10 W).

Zapewne w planie przekonywania użytkowników do ładowania bezprzewodowego ważne miejsce zajmowała AirPower – ładowarka, która ma ładować nawet trzy urządzenia jednocześnie i to bez względu na miejsce, w którym je się ułoży. Wiemy, że sprawy się jednak skomplikowały, Apple napotkało wiele trudności z ukończeniem prac nad ładowarką i zaczęły się pojawiać głosy, że może ona nie trafić na rynek już nigdy. Najnowsze informacje wskazują jednak, że tak nie jest i AirPower za jakiś czas pojawi się w sprzedaży.

Umieszczenie w pudełku z iPhonem superszybkiej ładowarki przewodowej USB-C (według doniesień miała mieć moc 18 W; najprawdopodobniej trafi ona do nowego iPada Pro) nie współgrało z tymi planami – jeśli Apple dałoby nam świetne narzędzie do szybkiego ładowania iPhone’a tradycyjną drogą, trudniej byłoby przekonać nas do zmiany przyzwyczajeń i rezygnacji z lubianego rozwiązania na rzecz czegoś nowego (natura ludzka jest taka, że chcemy nowości, ale trochę się ich boimy i wolno do nich adoptujemy).

Jeśli Apple dałoby nam teraz szybką ładowarkę, którą byśmy polubili (a tak by się stało, gdyby błyskawicznie ładowała nasz telefon) – musiałby nam ja niejako „odebrać” wprowadzając “bezprzewodowego iPhone’a”, do którego oczywiście nie byłaby dołączona ładowarka z kablem.

To utrudniłoby proces przejścia w erę “całkowitej bezprzewodowości”.

Natomiast utrzymywanie wolnego zasilacza o mocy 5 W może w tym pomóc – coraz więcej użytkowników będzie inwestowało w ładowarki indukcyjne, jako lepsze rozwiązanie (np. szybsze) niż to, które dostają w pudełku.

Tak, firma z Cupertino próbuje nas trochę zniechęcić do ładownia kablem i zachęcić do ładowania bezprzewodowego.

Tak jak usunięcie minijacka było sugestią, że pora zacząć rozglądać się za słuchawkami bezprzewodowymi, tak utrzymanie starej, wolnej ładowarki z kablem jest sygnałem, że może trzeba poszukać innego rozwiązania. Oczywiście, Apple otwarcie mówi, że nowe iPhone’y można szybciej ładować przewodowymi zasilaczami ze wsparciem USB-C PD, ale – jak wskazywałem wyżej – coraz mocniej promuje rozwiązanie alternatywne, czyli ładowanie bezprzewodowe. Sugeruje tym samym, że raczej nie warto inwestować już w szybkie ładowarki przewodowe innych firm.

Spójrzmy na dział “Zasilanie i przewody” w Apple Online Store – w pierwszej kolejności oferowane nam są ładowarki indukcyjne.

Mocnym sygnałem, że Apple próbuje stawia na ładowanie bezprzewodowe jest instrukcja iPhone’a XS/Max, w której czytamy:

Ładowanie

Umieść iPhone’a ekranem do góry na AirPower albo innej ładowarce Qi. Możesz też użyć złącza Lightning do ładowanie iPhone’a i podłączenia akcesoriów.

“Możesz też…”! Jak widać, tradycyjne ładowanie kablem Lightning jest już jedynie alternatywą do sugerowanego w pierwszej kolejności ładowania indukcyjnego.

Efekt tego wszystkiego ma być więc taki, że w momencie premiery “całkowicie bezprzewodowego iPhone’a”, spore grono użytkowników iPhone’a będzie już posiadało ładowarkę indukcyjną. Szok związany z pojawieniem się smartfona bez żadnego portu będzie mniejszy.

I nie, nie jest tak, że “Apple robi to wszystko, żeby sprzedać jak najwiecej absurdalnie drogiej AirPower”. Nie, Apple robi to wszystko, żeby sprzedać jak najwięcej iPhone’ów, które są najważniejszym produktem w ich portfolio (i nieprędko to się zmieni). Celem firmy z Cupertino jest robienie najlepszego smartfona na rynku. Jeśli uzna, że całkowicie bezprzewodowy iPhone takim właśnie będzie, to go zrobi.

PS I teraz najciekawsze – utrzymywanie zasilacza 5 W w pudełku z iPhonem nie może potrwać już zbyt długo. Presja na firmę jest coraz większa, właściwie trudno sobie wyobrazić (choć nie jest to niemożliwe), że tą starą ładowarkę dołączy do swoich flagowców w przyszłym roku. Czyżby “truly wireless iPhone” miał się pojawić już w 2019 r.?

Codziennie nowy HOT DEAL na Apple!

Tomek Czech

Założyciel i redaktor naczelny ThinkApple. Dziennikarz (dyplomowany!) i fotograf (kiedyś…). Współtworzył Biuletyn Fotograficzny, publikował m.in. w Gazecie Wyborczej, Polityce, Pozytywie. Kawałek serca zostawił w Barcelonie, a zdrowia w niemieckiej fabryce samochodów ciężarowych.

Podłącz się do nas na Twitterze lub Facebooku, żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.

Poprzedni post:

Następny post: