Douszne kontra nauszne: porównanie słuchawek bezprzewodowych Jays F-Five i Jays x-Seven

Tomek Czech   18 lutego 2022

Pamiętacie, jak jeszcze kilka lat temu powszechne zaciekawienie wzbudzała osoba w słuchawkach bezprzewodowych? Dzięki coraz niższym cenom oraz nieporównywalnie wyższej jakości i wygodzie użytkowania dziś w przestrzeni publicznej coraz rzadziej spotykany jest widok słuchawek podłączonych fizycznie do urządzenia. 

W tym wpisie przyjrzymy się dwóm parom słuchawek bezprzewodowych od Jays – modelom F-Five i x-Seven, przy okazji zastanawiając się, do jakich zastosowań najlepiej sprawdzą się słuchawki nauszne oraz douszne. 

Jays F-Five i Jays x-Seven

Konstrukcja i wygoda

Zestawiając egzemplarze nauszne z dousznymi, pierwszą zauważalną różnicą zwykle będzie oczywiście rozmiar. 

Tak naprawdę jednak to, co liczy się najbardziej, to odpowiednie wyważenie i wygoda na co dzień. Obie pary od Jays są tak lekkie, że po kilku minutach można zapomnieć, że ma się je w/na uszach.

Prawdziwie bezprzewodowe, miniaturowe słuchawki douszne F-Five to oczywiście wzór ergonomii na miarę aktualnego stulecia – lekkie, dobrze dopasowujące się do ucha, z miłego w dotyku materiału.

Jednak i nauszne pary potrafią zaskoczyć przystosowaniem do wymagań w przenoszeniu i użytkowaniu. Pałąk w x-Seven jest tak giętki, że zarówno świetnie dopasowuje się do głowy, jak i eliminuje w zasadzie możliwość połamania podczas transportu.

Poza tym, testowany model posiada również możliwość składania do środka (choć oczywiście znajdą się też i tacy, którzy nosić je będą tylko na szyi). 

Producent mocno postawił na ergonomię. Z bardzo dobrym skutkiem.

Funkcjonalność

Co ciekawe, zauważalnie mniejszy rozmiar dousznych słuchawek nie musi znaczyć, że przegrywać one będą automatycznie z modelami nausznymi w kontekście technologii. Aktualnie stosowane rozwiązania będzie różnić raczej forma, a nie jakość implementacji.

Dobrym przykładem będzie tu sposób sterowania, na który w przypadku nausznych x-Seven wystarczyło miejsca w postaci przycisków, a już w dousznych F-Five opiera się na dotykowym panelu zintegrowanym z obudową.

Za pomocą panelu dotykowego lub przycisaków możemy sterować muzyką, odbierać połączenia i aktywować aystenta głosowego (Siri lub Google Assistant).

Niezależnie od tego, który typ słuchawek pasuje nam bardziej, poza kompleksowym sterowaniem dostaniemy też zintegrowane mikrofony, które raz na zawsze eliminują konieczność zdejmowania słuchawek w przypadku rozmowy przez telefon.

Ważne jednak, by mikrofony te zapewniały jakość, która nie sprawia u rozmówcy wrażenia telefonu “zza światów”, na co Jays zwróciło uwagę przy projektowaniu opisywanych modeli. W obu przypadkach do jakości rozmów telefonicznych nie można się absolutnie przyczepić – dźwięk jest niemal krystalicznie czysty. 

Co ciekawe, większa z omawianych dziś par (x-Seven) posiada też klasyczne wejście słuchawkowe 3,5 mm, jednak w przypadku tego typu produktu rozpatrywałbym to tylko jako awaryjną opcję w przypadku niskiego naładowania baterii lub specyficznego typu pracy (np. synchronizacji wideo z dźwiękiem). 

Jeśli chodzi o bezprzewodową transmisję dźwięku, oba modele posiadają wsparcie dla Bluetooth 5.0.

Bateria

Gdyby producenci słuchawek true wireless nie dołączali do zestawu także „kejsa”, prawdopodobnie wszyscy użytkownicy gubiliby je co najmniej kilka razy do roku.

Jednak dodatkowe pudełko rozwiązuje też problem, z którym borykają się na razie wszystkie tak małe urządzenia. Mowa tu oczywiście o czasie pracy na baterii, który jest znacznie skrócony względem rozwiązań nausznych.

W przypadku F-Five pudełko dostarcza dodatkowych trzech ładowań i pozwala na 18 godzin łącznego odsłuchu. Ne musimy się więc bać, że słuchawki rozładują się w połowie dnia. 

Same słuchawki po naładowaniu do 100% zapewniają około 4-4,5 godz. odtwarzania.

Większe x-Seven cały ładunek skrywają wewnątrz obudowy, co pozwala im na nawet lepszy wynik i spokojne 24 godziny pracy.

Przy okazji warto wspomnieć, że obie pary ładują się z wykorzystaniem standardu USB-C (kabel znajduje się w zestawie).

Dźwięk

Choć dla wielu osób może okazać się to zaskakujące, charakterystyka i jakość dźwięku to zwykle jeden z mniej ważnych elementów w przypadku doboru tego typu słuchawek. Prawdą jest, że większość użytkowników przyzwyczaja się do sposobu dystrybucji dźwięku z ich własnych słuchawek i nie czuje potrzeby zmiany, dopóki nie usłyszy czegoś słyszalnie lepszego. Szczególnie, jeśli wszystkie inne kategorie oceny danego sprzętu wyjątkowo mu pasują.

Natomiast w przypadku omawianych tu słuchawek Jays, zarówno funkcjonalność, jak i jakość dźwięku stają na wysokim poziomie. Doceniam to tym bardziej, kiedy patrzę na niewysoką cenę obydwu modeli.

Jays ma znaną już przez swoich fanów określoną charakterystykę dźwięku, dlatego nie zdziwiło mnie, że mogę ją opisać w niemal identycznych słowach w przypadku obydwu par słuchawek. Oczywiście trzeba mieć na uwadze różnice wynikające z konstrukcji słuchawek dousznych i nausznych.

Dźwięk wydobywający się z F-Five i x-Seven jest bardzo klarowny, przejrzysty i naturalny, aczkolwiek mógłby być odrobinę głębszy.

Zwraca uwagę typowe dla słuchawek Jays dobre zbalansowanie wysokich i niskich tonów – nic to nie wychodzi na plan pierwszy, żadne pasmo nie jest zdominowane przez inne. Co prawda może to rozczarować miłośników potężnych, nienaturalnych wręcz basów, ale dla większości użytkowników będzie to jednak zdecydowaną zaletą.

Nauszne x-Seven wyposażony w dynamiczny przetwornik 40 mm nowej generacji, nad którym akustycy z Jays pracowali w ostatnich latach. Już po pierwszych dźwiękach odtworzonych na tych słuchawkach słychać wyraźnie lepszą jakość niż w przypadku poprzednich nausznych modeli producenta, które przecież i tak cieszyły się dużym uznaniem.

Dla fanów słuchawek dousznych jest to, że tę jakość szwedzcy inżynierowie byli w stanie przenieść również na małe, całkowicie bezprzewodowe F-Five.

Podsumowanie

Niewątpliwie zarówno nauszne, jak i douszne słuchawki bezprzewodowe od Jays’a posiadają swoją paletę zalet. 

Osoby aktywne fizycznie z pewnością docenią użytkową elastyczność małych F-Five, z kolei często podróżujący wygodę i długą żywotność baterii w x-Seven.

Głównym argumentem przy wyborze obydwu modeli będzie z pewnością cena. Douszne, całkowicie bezprzewodowe F-Five to warta rozważenia, trzy razy tańsza alternatywa dla AirPods.

Podobnie jest w przypadku x-Seven. Co prawda nie są one alternatywą dla rewelacyjnych, ale bardzo drogich AirPods Max, jednak cena 299 zł za bardzo porządne, estetyczne, oferujące niezwykle przyzwoitą jakość dźwięku słuchawki nauszne jest moim zdaniem więcej niż atrakcyjna.

Niezależnie od tego, który model wybierzecie, warto w końcu pozbyć się płaczącego się kabla i przejść na wireless. 

Recenzowane słuchawki są dostępne w stacjonarnych salonach Denon Store oraz na salonydenon.pl.

Tomek Czech

Założyciel i redaktor naczelny ThinkApple. Dziennikarz (dyplomowany!) i fotograf (kiedyś…). Współtworzył Biuletyn Fotograficzny, publikował m.in. w Gazecie Wyborczej, Polityce, Pozytywie. Kawałek serca zostawił w Barcelonie, a zdrowia w niemieckiej fabryce samochodów ciężarowych.

Podłącz się do nas na Twitterze lub Facebooku, żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.

Poprzedni post:

Następny post: