Około 2020 roku na rynku mają pojawić się Maki, które zamiast procesorów Intela będą miały układy ARM serii A zaprojektowane przez Apple – tak mówi najnowszy raport Bloomberga. Co moglibyśmy na tym zyskać? Między innymi dłuższą pracę na baterii, lepszą współpracę między urządzeniami w ekosystemie Apple oraz częstsze aktualizacje sprzętowe.
Według raportu Bloomberg, którego autorami są Mark Gurman i Ian King, robocza nazwa całego projektu to ‘Kalamata’, a jego efekty będziemy mogli zobaczyć być może już w 2020 roku – wtedy właśnie Apple ma zacząć oferować Maki z procesorami własnej produkcji.
Informacje te pokrywają się z doniesieniami, które mówiły o tym, że Apple pracuje nad narzędziami dla programistów, które umożliwią im tworzenie jednej wersji aplikacji – która poza iOS, tvOS i watchOS, mogłaby działać także na macOS.
Jeśli informacje okażą się prawdziwe, to będzie to nie lada wyzwanie dla Apple, ale jednocześnie nie będzie to pierwsza tego typu duża zmiana w historii firmy – w 2005 roku Apple zrezygnowało z procesorów PowerPC i zaczęło korzystać z układów Intela. Decyzję o zmianie podjęto między innymi ze względu na to, że PowerPC było wolniejsze oraz pobierało więcej energii od dostępnych rozwiązań Intela.
Pierwszy procesor mobilny zaprojektowany przez Apple pojawił się w 2010 roku – zasilał iPhone’a 4 i pierwszego iPada. Od tamtego czasu Apple konsekwentnie inwestowało w ich rozwój – kupując między innymi firmę projektującą układy scalone, PA Semi, w 2008 roku.
Z roku na rok chipy zaprojektowane przez Apple są coraz szybsze i bardziej rozbudowane. Najnowsza jednostka centralna – A11 Bionic, użyta w iPhonie 8, iPhonie 8 Plus i iPhonie X – mocno wyprzedza konkurencję (np. procesory Qualcomm Snapdragon) jeżeli chodzi o szybkość obliczeń i wydajność – zarówno w testach syntetycznych, jak i w użytkowaniu na co dzień.
Jestem skłonny uwierzyć w informacje Bloomberga także z tego względu, że… Apple już dziś używa własnych procesorów w Macach – T1 odpowiedzialny za Touch Bar i TouchID w MacBookach Pro oraz T2 w iMac Pro, który m.in. weryfikuje autentyczność systemu podczas rozruchu.
1. Częstsze wprowadzanie na rynek nowych modeli Maców
Jako konsumenci moglibyśmy sporo zyskać, jeżeli taka zmiana faktycznie będzie miała miejsce. Aktualnie Apple jest w pewnym stopniu ograniczone przez Intela – jeżeli Ci drudzy nie wyprodukują nowej generacji procesorów w odpowiednim czasie, to oznacza to opóźnienia dla Apple w odświeżaniu linii swoich komputerów. W przypadku użycia własnych układów scalonych problem ten znika (a właściwie spoczywa na barkach Apple).
2. Częstsze i szybsze dodawanie nowych funkcji
Dodatkowym plusem tego rozwiązania jest pełna kontrola Apple nad nowymi funkcjonalnościami, na które pozwalają najnowsze układy scalone – co także może oznaczać częstsze i szybsze dostarczanie ich do rąk konsumentów.
3. Bardziej wydajny system i dłuższa praca na baterii
Możliwa jest także lepsza integracja Maców zasilanych przez procesory Apple z systemem macOS – czyli w skrócie (i w teorii) mógłby on chodzić szybciej na słabszych podzespołach oraz pracować dłużej na baterii.
4. Lepsza współpraca z pozostałymi urządzeniami Apple
Lepsza współpraca między urządzeniami w całym ekosystemie Apple to kolejny plus. Pozostałe sprzęty oferowane przez firmę z Cupertino pracują pod kontrolą chipów zaprojektowanych wewnętrznie – z wyjątkiem Maców.
5. Możliwość stworzenia uniwersalnego systemu na Maki i iPhone’y oraz iPady
Prawdopodobnie mógłby być to także kolejny (ostateczny?) krok w kierunku stworzenia uniwersalnego systemu operacyjnego, na którym mógłby działać zarówno iPhone’y i iPady, jak i Maki.
***
Nie możemy jednak patrzeć na tę zmianę przez różowe okulary. Będzie ona kosztować wiele pracy zarówno Apple, jak i deweloperów tworzących oprogramowanie na macOS – w związku z tym może się pojawić sporo problemów z kompatybilnością.
Jeżeli Apple zdecyduje się na taki ruch (a wiele za tym przemawia), to decyzja o tym zapadła już zapewne parę lat temu. Bardzo prawdopodobne jest też, że Maki pracujące pod kontrolą procesorów ARM i specjalnie skompilowaną wersją macOS są używane wewnętrznie w siedzibie firmy z Cupertino.
Informacja raportowana przez Bloomberg może być także kontrolowanym wyciekiem, który ma na celu uświadomienie publiki o tym, że taka zmiana nastąpi prędzej czy później.
Osobiście jestem nastawiony pozytywnie – być może macOS w końcu przestanie być systemem, który został przez Apple zaniedbany, a nowe funkcjonalności trafiają do niego głównie ze względu na kompatybilność z iOS.
Przeczytaj też:
Podłącz się do nas na Twitterze lub Facebooku żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.
Źródło: Bloomberg
Grafika: Rene Ritchie