Premiera nowych modeli iPhone’a zbliża się wielkimi krokami i coraz więcej przecieków i nieoficjalnych informacji wypływa do mediów.
O tym, że prawdopodobnie nie kupicie osobno oryginalnej ładowarki USB-C Apple jeszcze przez dłuższy czas po premierze tegorocznych iPhone’ów, pisałem już tutaj. Teraz okazuje się, że może też być problem z ładowarkami firm trzecich.
Jak podaje japoński blog Macotakara, ładowarki inne niż te dołączane do nowego iPhone’a będą mogły szybko naładować telefon Apple tylko, jeśli posiadają odpowiednią certyfikację.
Dokładniej mówiąc, chodzi o USB-C Authentication Certification. Proces certyfikacyjny ma zapewnić, że ładowarka nie zawiera podzespołów wątpliwej jakości, co firma z Cupertino uważa za jednoznaczne z tym, że urządzenie ładujące nie uszkodzi Waszych iPhone’ów.
Apple należy do grupy ponad 1000 firm będących członkami „USB Forum Inc.”, które opracowało i wdrożyło ową certyfikację USB-C.
Wśród tych firm, wiele posiada w swojej ofercie ładowarki USB-C, co sprawia, że będzie z czego wybierać przy zakupie dodatkowej ładowarki do nowego iPhone’a. Nie zmienia to jednak faktu, że opcja szybkiego naładowania telefonu dowolną ładowarką, która akurat jest pod ręką, odpada.
Z wiadomości pochodzących rzekomo od dostawców Apple wynika, że nawet jeśli do nowego iPhone’a podłączymy tzw. szybką ładowarkę, o mocy identycznej jak ta z fabrycznego pudełka (18W), telefon Apple i tak obetnie moc wejściową.
Źródła mówią, że sprawa ma tak samo dotyczyć przewodów USB-C – Lightning.
HIT TYGODNIA: Koogeek Two Gang Smart Light Switch z HomeKit.
Zobacz także:
Podłącz się do nas na Twitterze lub Facebooku żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.
Źródło: Macotakara