Pamiętacie, jak pisałem, dlaczego iPhone’y XS, XS Max i XR nadal sprzedawane są ze starą, wolną ładowarką o mocy 5 W? Głównym powodem według mnie jest to, że Apple przygotowuje się powoli do stworzenia całkowicie bezprzewodowego iPhone’a (bez żadnego portu) – jeśli teraz dołączyłoby do pudełka szybki zasilacz USB-C PD, później trudniej byłoby przekonać nas do zmiany przyzwyczajeń i rezygnacji z lubianego rozwiązania na rzecz czegoś nowego dla wielu użytkowników – ładowania bezprzewodowego, które w dodatku byłoby wolniejsze.
Oznaczałoby to, że do czasu pojawienia się całkowicie bezprzewodowego iPhone’a, w telefonie z Cupertino musiałby pozostać port Lightning. Taki scenariusz potwierdza dzisiaj MacOtakara – nowe iPhone’y, które zadebiutują jesienią tego roku, dalej mają być wyposażone w ten właśnie port.
iPhone 11 z portem Lightning
W ostatnich czasach pojawiło się wiele doniesień na temat tego, że Apple rozważa wyposażenie nowych iPhone’ów w USB-C i testuje prototypy takich modeli. Jednak źródła japońskiego serwisu twierdzą inaczej – port Lightning zostaje z nami.
Co więcej, informatorzy MacOtakary twierdzą też, że w pudełku z nowymi iPhone’ami znajdziemy ten sam 5-watowy zasilacz, który jest dołączany do smartfonów z Cupertino od wielu, wielu lat.
Oznacza to, czego należało się oczywiście spodziewać, że całkowicie bezprzewodowy iPhone nie powstanie jeszcze w tym roku. Czy zobaczymy go w 2020 r.? Być może – Apple szykuje się na duże zmiany w przyszłorocznych iPhone’ach – mają zmienić wygląd i otrzymać wsparcie dla 5G. To może być dobry moment na małą rewolucję – usunięcie ostatniego portu.
Do jesieni przyszłego roku czasu użytkownicy mieliby więc czas do przekonania się do ładowarek bezprzewodowych (wielu już się przekonało). Może w tym pomóc AirPower, które ma się pojawić w sprzedaży w tym roku – jest spore prawdopodobieństwo, że jej premiera odbędzie się jeszcze przed wakacjami.