Samochód z napędem elektrycznym kojarzą się między innymi z oszczędnościami związanymi z mniejszymi wydatkami na paliwo. Okazuje się jednak, że wcale tak nie jest – że ładowanie “elektryka” może wyjść znacznie drożej niż tankowanie samochodu spalinowego.
Elektryk w Polsce traci swoje atuty?
Głównymi atutami samochodów z napędem elektrycznym wydają się być ekologia oraz niski koszt jazdy. W większości przypadków rzeczywiście średni koszt podróży autem elektrycznym na odcinku np. 100 km jest niższy niż koszt pokonania tego samego dystansu samochodem spalinowym, jednak nie zawsze.
Do Polski wkracza właśnie europejski operator superszybkich ładowarek samochodowych Ionity, który posiada urządzenia ładujące o mocy nawet do 350 kW. Opublikowany przez firmę cennik budzi jednak sporo kontrowersji, bowiem za 1 kWh będzie trzeba w Polsce zapłacić 3,5 zł.
Największy obecnie w Polsce operator ładowarek samochodowych – GreenWay, oferuje w naszym kraju ceny w przedziale od 1,14 do 2,98 zł za 1 kWh, w zależności od rodzaju prądu (AC/DC) oraz tego, czy mamy u dostawcy wykupiony abonament.
Kalkulacja
Dla przykładu zobaczmy, ile zapłacilibyśmy ładując do pełna nowe Audi E-tron o łącznej pojemności baterii równej 95 kWh. Na stacjach ładujących GreenWay będzie nas to kosztowało około 246 zł (w zależności od mocy ładowania), natomiast na stacjach Ionity będzie to kwota 332,50 zł.
Przy założeniu, że samochód ten jest w stanie przejechać na pełnych bateriach około 300 kilometrów, okazuje się, że koszt przejazdu 100 km wynosi 82 zł dla GreenWay i 110,83 zł przy ładowaniu na Ionity.
Łatwo więc obliczyć, że w przypadku GreenWaya koszt przejazdu 100 km przez dowolne auto spalinowe, o ile nie pali więcej niż 16 litrów na 100 km, będzie niższy niż samochodem elektrycznym.
Jeżeli wasz samochód pali około 8-9 litrów na 100 km (co nie jest specjalnie wyśrubowanym wynikiem), to koszt przejazdu wspomnianych 100 kilometrów będzie tańszy prawie o połowę od auta elektrycznego.
W przypadku ładowania na stacjach Ionity sytuacja wygląda jeszcze ciekawiej, bo wystarczy, że auto z silnikiem spalinowym będzie paliło mniej niż 22 litry paliwa na 100, a i tak będzie tańsze do “zatankowania” od elektryka.
Jeżeli dołożymy do tych wysokich cen ładowania inne bolączki aut elektrycznych, jak na przykład małe zasięgi na jednym ładowaniu oraz jeszcze nie do końca rozwiniętą sieć stacji ładowania, okazuje się, że obecnie zakup samochodu elektrycznego w Polsce ty chyba raczej dość odważne posunięcie.
Zobacz także:
- Raport: Apple porzuca projekt własnego samochodu
- Apple Car – poznaliśmy datę premiery i orientacyjną cenę
- Apple zatrudnia jednego z kluczowych dyrektorów Lamborghini do prac nad Apple Car
- Apple Car może nie mieć okien. Czy będzie miał koła?
- Ciekawy koncept Apple Car oparty na dotychczasowych patentach i wzornictwie firmy z Cupertino