Jeśli oglądacie materiały marketingowe zaprezentowanego wczoraj z hukiem Huawei Mate 20 i wydaje się Wam, że z jakiegoś powodu na tym telefonie zainstalowano Apple Music lub jakimś cudem udało się tam ściągnąć aplikację Zdrowie od Apple, to jesteście w błędzie. To są natywne aplikacje, których ikony Huawei po prostu bezczelnie skopiowało z iPhone’a (ikona Ustawień też wygląda znajomo, nie?).
Chińska firma nie była też w stanie stworzyć własnej ikony “żywych zdjeć”, więc ją sobie “pożyczyła” od Apple. Podejrzewam, że bez pytania.
Podobnie rzecz się ma z wieloma innymi elementami interfejsu, np. share/action sheet.
Materiały promocyjne Mate 20 też wyglądają dziwnie znajomo…
This picture on the #HuaweiMate20Pro website looks very familiar ? pic.twitter.com/PdoXJ72A1M
— Jad Rahme (@JadRahme) October 16, 2018
A teraz najlepsze, a właściwie najsmutniejsze – notch. Niemal wszyscy producenci skopiowali go z iPhone’a, ale Huawei zrobiło z niespotykaną precyzją – wycięcie w ekranie Mate 20 wygląda niemal identycznie pod względem kształtu i rozmiaru, jak notch we flagowcach Apple.
Ale to jeszcze nic – firma z Cupertino zastosowała wycięcie dlatego, że usunęła przycisk Home z Touch ID, zastąpiła go systemem rozpoznawania twarzy i uznała, że wycięcie będzie lepsze niż górna ramka przez całą szerokości telefonu. Huawei zastosowało notcha pomimo, że Mate 20 posiada skaner linii papilarnych wbudowany w ekran. Co nam przez to komunikuje? Że albo czytnik linii papilarnych nie działa wystarczajaco dobrze i potrzebuje wsparcia ze strony systemu rozpoznawania twarzy (bo gdyby działał idealnie, mogliby zrezygnować z notcha i chwalić się “world’s first truly edge-to-edge screen”), albo że zastosowali wycięcie tylko dlatego, że taki jest teraz trend na rynku smartfonów (i że użytkownicy, zwłaszcza w Chinach, chcą, żeby ich smartfon przypominał iPhone’a).
Niestety, tak przyzwyczailiśmy się już do kopiowania przez wiele firm (głównie chińskich, na czele z Xiaomi) rozwiązań innych producentów (głównie Apple), że nikt już prawie tego nie zauważa, a jeśli nawet – to mu to nie przeszkadza.
Jony Ive, Chief Design Officer for the entire smartphone industry. pic.twitter.com/wxBXjNwFV8
— Neil Cybart (@neilcybart) August 14, 2018
(Nie)bezpieczeństwo
Niestety wydaje się też, że w czasach, kiedy tak ważna staje się ochrana naszej prywatności i dbanie o bezpieczeństwo w sieci, większość użytkowników smartfonów ma w nosie te kwestie – pomijając, że sam Android to w zasadzie zaprzeczenie ochrony prywatności, to właśnie Huawei ma wiele problemów związanych z tą właśnie kwestii.
Na początku tego roku amerykańskie agencje – FBI, CIA oraz NSA, a także kanadyjski wywiad oskarżyły Huawei i ZTE o to, że ich smartfony umożliwiają podsłuchiwanie użytkowników przez chińskie służby. Telefony tych marek zostały m.in. oficjalnie zbanowane przez Pentagon.
Oczywiście zarówno Huawei jak i ZTE zaprzeczyły tym oskarżeniom, ale sprawa nie została wyjaśniona do dzisiaj i smartfony obydwu producentów nie są sprzedawane przez żadną z największych sieci komórkowych w USA.
W dodatku, francuski ekspert od bezpieczeństwa, Elliot Alderson, odkrył kilka dni temu, że niektóre natywne aplikacje w Huawei P20 wysyłają dane, łącznie z lokalizacją telefonu, prosto na serwery firmy, bez wiedzy użytkownika.
Zarówno Huawei, jak i wielu innych producentów smartfonów z Androidem, próbuje odwrócić uwagę od tych kwestii specyfikacją swoich telefonów – więcej RAM, więcej rdzeni procesora, więcej megapikseli, itd., która i tak najczęściej robi wrażenie tylko na papierze (choć uczciwie trzeba przyznać, że hardware’owo to dobre, czasem nawet bardzo dobre sprzęty).
Wybór należy do nas.
Przeczytaj też:
- Aż 20% użytkowników Androida na całym świecie planuje przesiadkę na iPhone’a
- Dlaczego Apple wciąż sprzedaje iPhone’a ze starą i wolną 5-watową ładowarką?
- Raport: na czym Apple NAPRAWDĘ zarabia duże pieniądze?