Trzy tylne aparaty w dwóch tegorocznych flagowcach, następcach iPhone’a XS i XS Max, to już praktycznie pewnik. A co, gdyby cały zespól trzech aparatów był odłączanym modułem i można by go wymieniać na inne, jeszcze bardziej zaawansowane rozwiązania?
Na bardzo ciekawy pomysł wpadł grafik Michael Mojica, który na Behance przedstawił koncepcję iPhone’a z wymiennym modułem tylnych kamer.
Choć w praktyce Apple raczej nigdy nie wyprodukuje tego typu iPhone’a, uważam sam pomysł za bardzo fajny i godny uwagi.
Według autora renderów, zespół tylnych kamer w iPhonie miałby być elementem modułowym, który w łatwy sposób można wymieniać. Umiejscowiony na środku szerokości telefonu, tuż nad logo, byłby mocowany do smartfona za pomocą złącza magnetycznego.
Cały smaczek tego pomysłu polega na modułach z różną ilością aparatów oraz lamp błyskowych. Podstawowy moduł z trzema aparatami można by więc zastąpić elementem nawet z sześcioma kamerami i dwoma lampami.
Pomył jest jednak niemożliwy do realizacji z prostego powodu – całą optykę, wszystkie soczewki każdego z aparatów, matrycę oraz stabilizatory trzeba by upchnąć w module, którego grubość miałaby być znacznie mniejsza od grubości iPhone’a.
Jak wiemy, aparaty iPhone’ów wystają z obudowy właśnie dlatego, że ułożenie tych wszystkich elementów w jednej linii, jeden pod drugim, ledwo mieści się w iPhonie.
Sam pomysł jest jednak co najmniej intrygujący…