Apple zaprezentowało wczoraj nowy, długo wyczekiwany model MacBooka Pro, lżejszy i cieńszy od poprzednika, wyposażony w dodatkowy wyświetlacz dotykowy – Touch Bar, czytnik linii papilarnych Touch ID, ulepszony ekran Retina, znacznie szybszą grafikę i dysk SSD, wydajniejszy procesor, nową klawiaturę i gładzik, usprawniony systemem chłodzenia, superszybkie porty Thunderbolt 3/USB-C i wystarczającą na cały dzień pracy baterię.
gładzik
Myszka Magic Mouse oferowana jest przez Apple od 2009 roku wraz z iMacami oraz w oddzielnej sprzedaży w sklepach stacjonarnych oraz internetowym. Kiedy pierwszy raz miałem z nią do czynienia, posiadałem kilkuletniego iMaca, a jakiegokolwiek gładzika nie dotykałem dłużej niż kilka minut w sklepie. Obecnie posiadam jednak MacBooka z trackpadem, Apple udostępniło drugą wersję Magic Mouse, ale ja porzuciłem myszkę całkowicie. W tym wpisie postaram się wyjaśnić dlaczego tak się stało oraz podpowiedzieć, kto powinien zastanowić się jej nad zakupem.
Kupując nowe urządzenie zawsze zastanawiam się, ile wniesie ono do mojego życia. Jak bardzo i jak długo pomagać może mi w pracy, oraz czy naprawdę warto w nie inwestować. Mimo tego logicznego podejścia, podczas zakupu towarzyszy mi też jakiś inny, niezrozumiały dla mnie głos (serca?). Głos, który zamiast MacBooka Pro rozkazał mi zakup 12-calowego maleństwa bez portów i chłodzenia.
Po miesiącu użytkowania wypowiem się, co ostatecznie wyszło z zakupu MacBooka 12″ Retina z 2016 roku.
Myszkę Magic Mouse mam od około 3 lat i w zasadzie nigdy nie powodowała ona większych problemów. Od jakiegoś czasu zauważyłem jednak, że zdarza jej się przerywać i działać ze znacznym opóźnieniem. Ostatecznie problem udało mi się rozwiązać, a przy okazji znalazłem jeszcze kilka innych przyczyn, które powodować mogą podobne kłopoty.
Wraz z aktualizacją linii iMaców, Apple zaprezentowało zestaw nowych akcesoriów: Magic Keyboard, Magic Trackpad 2 oraz Magic Mouse 2.