Nie, iPhone X nie będzie rewolucyjny. Doceńcie ewolucję (będziecie mniej zawiedzeni nowym flagowcem)

Tomek Czech   11 września 2017

Każdego roku przychodzi ten dzień, kiedy musi paść pytanie:

Czy zima znowu zaskoczy kierowców?

Czy “Kevin sam w domu” będzie leciał w pierwszy czy drugi dzień świąt?

Czy nowy iPhone jest rewolucyjny?

O iPhone’a zapytają dziennikarze i blogerzy technologiczni wszystkich redakcji. Tech-pudelki zapytają tylko retorycznie, bo już od dawna mają przygotowane artykuły o tym, że nowy iPhone ich rozczarował, że jest nudny, że przegrywa nawet z Xioami, że Apple zmarnowali szansę na prawdziwą rewolucję, że księgowy Cook…, że za Jobsa było inaczej.

No więc jak to jest? Czy iPhone X będzie rewolucyjny?

Nie, nie będzie.

Powiem więcej – najprawdopodobniej żaden iPhone nie dokona już rewolucji. Ani żaden inny smartfon.

Żeby zdać sobie z tego sprawę, trzeba nie tylko wiedzieć, co znaczy rewolucja i dobrze rozumieć świat nowych technologii, ale zrozumieć co naprawdę się stało w 2007 r, kiedy Apple pokazało pierwszego iPhone’a.

Otóż w 2007 r. rewolucją nie było wynalezienie iPhone’a pierwszej generacji. Rewolucją było wynalezienie iPhone’a! Nowego typu urządzeia. Wynalezienie telefonu komórkowego na nowo. Zrobienie z niego smartfona – kieszonkowego komputera. Urządzenia, które w dużym stopniu zmieniło naszą codzienność, sposób w jaki się komunikujemy, pracujemy, itd. Które w pewnym stopniu zmieniło nasze życie w ogóle.

To urządzenie już tu jest. Żeby mówić o kolejnej rewolucji, potrzebowalibyśmy, żeby nowy model iPhone’a/smartfona dokonał w naszym życiu zmiany o podobnej skali. A na to się nie zanosi.

I nie ma w tym niczego dziwnego.

Z dwóch głównych powodów

Po pierwsze – taka jest natura rozwoju technologicznego. Telewizory są dzisiaj mniej więcej tym, czym były kilkadziesiąt lat temu. Są po prostu coraz lepsze (serwują lepszy obraz, taka zmiana). Pralki mają teraz aktywne bąbelki, ale od wynalezienia pralki automatycznej żadnej rewolucji w praniu nie było. Odtwarzacz MP3 zrewolucjonizował sposób, w jaki słuchamy muzyki, ale raz wynaleziony potem jedynie ewoluował. To samo z komputerem osobistym – rewolucja na tym polu nastąpiła dopiero, kiedy wynaleziono mobilny komputer osobisty (smartfona), czyli już zupełnie nowe urządzenie. Rewolucyjne produkty nie pojawiają się codziennie, ani co roku.

Jak jest z samochodami? Wyprodukowane w 2017 r. auta spalinowe są szybsze, bezpieczniejsze, ładniejsze i bardziej wygodne od tych sprzed stu lat. Ale w zasadzie są dokładnie tym samym, czym były za Henry’ego Forda. Musieliśmy czekać ponad sto lat na małą rewolucję w tej dziedzinie – pierwszy naprawdę popularny samochód elektryczny, czyli Teslę. A prawdziwa rewolucja wydarzy się dopiero za kilka(naście) lat, kiedy po drogach masowo zaczną poruszać się samochody autonomiczne.

Taki przełom w świecie smartfonów, jeśli w ogóle nastąpi, to nie wydarzy się to szybko. I tutaj dochodzimy do drugiego punktu – na horyzoncie nie widać rewolucyjnych rozwiązań (i nic w tym dziwnego).

Ładowanie bezprzewodowe na odległość? Byłoby ważną nowością, być może największą od pojawienia się smartofna, ale zmieniłoby jedynie to, że nie musielibyśmy raz czy dwa dziennie podpinać telefonu do ładowarki. Osoby, które już teraz nie mają problemu z długością działania baterii skwitowałby taką “rewolucję” machnięciem ręki.

Rozszerzona rzeczywistość, na którą tak bardzo stawia Apple? Wiemy, że ma ogromny potencjał, prawdopodobni doda wiele nowych funkcjonalności do smartfona, ale jeszcze przez długi czas będziemy uczyć się, do czego może nam się to w ogóle przydać i znajdować dla niej kolejne zastosowania. Technologia AR będzie ewoluowała przez lata.

No właśnie, EWOLUCJA.

Choć jesteśmy przyzwyczajeni, że w świecie nowych technologii wszystko dzieje się szybko, to nie jest świat magii (choć niektórzy fani Apple mogą tak myśleć…).

To po prostu cholernie ciężka i żmudna robota.

Jako że smartofny są najważniejszymi urządzeniami w naszym życiu, cała para największych firm technologicznych poszła w ich ulepszanie. Dlatego są one obecnie tak bardzo zaawansowane technologicznie. Bardziej, niż jakiekolwiek inne urządzenia. Z tego powodu tak trudno jest dokonać w nich naprawdę dużej zmiany.

To nie jest tak, że nowe rozwiązania i lepsze produkty pojawiają się za machnięciem czarodziejskiej różdżki – wykrzesanie z procesorów odrobinę większej mocy wymaga lat pracy tysięcy osób. Tysiące największych specjalistów latami pracują nad tym, żeby kamera w smartfonie robiła nieco lepsze zdjęcia nocą i żeby lepiej oddawała kolory. Tysiące mądrych głów latami zastanawiają się nad nowymi materiałami i metodami produkcji.

To wszystko nie jest takie proste. Nawet jeśli ma się niemal nieograniczone fundusze, najlepszych fachowców na świecie i zastępy siły roboczej. Pokazuje to np. sprawa wydawałoby się banalnie prostej rzeczy, jaką jest wbudowanie w ekran czytnika linii papilarnych. Nie udało się Samsungowi, nie udało się Apple. Dwóm największym graczom na rynku smartofnów. Wystarczy uważnie śledzić doniesienia o poczynaniach tych firm, by zdać sobie sprawę, jak cholernie trudną sztuką jest choćby drobne ulepszenie zeszłorocznego modelu.

Wielu ludzi uważa, że żeby w urządzeniu pojawiły się jakaś nowości, wystarczy je wymyślić. Przykład pierwszy z brzegu: wbudowanie Touch ID w logo Apple z tyłu obudowy. Genialnie proste, nie? NIE! Apple latami pracuje nad znalezieniem w swoim smartfonie choćby pół milimetra wolnego miejsca na nowy hardware, skąd nagle, w samym środku telefonu miałoby się znaleźć miejsce na ogromny czytnik linii papilarnych??? Może mają wyrzucić baterię? Przesunąć procesor lekko w prawo, a kamerę trochę wyżej? Oj, jakie to proste. Szafirowe szkło, które zabezpiecza Touch ID, też można sobie łatwo i bez dodatkowych kosztów docinać do kształtu nadgryzionego jabłka? (Nie wspominając już o tym, że samo umieszczenie czytnika linii papilarnych z tyłu obudowy jest fatalnym pomysłem, co udowodnił Galaxy S8).

To właśnie przykład magicznego myślenia o tym, jak powstają urządzenia, które nosimy w kieszeniach.

Tak, Jony Ive może w swojej pracowni, w ciągu jednej nocy, zaprojektować smartfona swoich i Waszych marzeń, wyposażony w tysiąc nowych komponentów i zbudowany z najbardziej zaawansowanych materiałów na świcie. Na papierze wszystko można. Ale pamiętajcie, że to wszystko musi jeszcze działać. Musi ze sobą współgrać. Że to się musi dać wyprodukować. Że to się musi dać wyprodukować w rozsądnej cenie. I wreszcie – co jest w ostatnim czasie największą bolączką Apple i innych firm o zasięgu globalnym – że to się musi dać wyprodukować w milionach egzemplarzy. I to dość szybko!

Że smartfon to układanka, w której dodawanie i odejmowanie elementów jest szalenie skomplikowane, wymaga ogromnego nakładu pracy i wiele, wiele czasu.

Zrozumienie tego pozwoli docenić ewolucję.

I spowoduje, że nowy iPhone Was nie rozczaruje.

Każdego roku oczekiwanie są ogromne. Zwłaszcza w przypadku Apple chcemy wierzyć, że firma zaskoczy nas jednak czymś magicznym, funkcją, która nie wyciekła, i która sprawi, że podczas prezentacji szczęki opadną nam na podłogę. One more thing…

Tak nie będzie. Nowy iPhone będzie miał kilka ulepszeń, będzie szybszy, miał lepsza kamerę, dla niektórych będzie ładniejszy, dla niektórych brzydszy niż poprzednie. Face ID i VR będą bardzo ważnymi dodatkami. Ale żadna nowość nie rzuci Was na kolana.

Czy ma znaczenie, że to 10. rocznica iPhone’a? Nie za bardzo. Apple nie przykłada dużej uwagi do dat i rocznic, a na pewno w kalendarz applowskich rocznic nie zaglądają nowe technologie. Ani konkurencja. Gdyby Apple mogło wprowadzić na rynek bezramkowego iPhone’a rok temu, to by to zrobiło.

Nie rozczarujcie się więc jutro za bardzo. Porównajcie swojego obecnego iPhone’a do tego, którego używaliście jeszcze 4-5 lat temu. Łatwiej będzie Wam docenić ewolucję.

Pamiętajcie też czasem wieszając psy na Cooku u spółce, że w swojej kieszeni nosicie komputer znacznie potężniejszy od tego, który wysłał człowieka na księżyc.

Nie znaczy to, że nie powinniśmy domagać się zmian, przełomów i rewolucji. Wręcz przeciwnie  – “Stay hungry, stay foolish!”. Musimy tylko zdawać sobie sprawę, że rewolucje nie zdarzają się codziennie.

Przed konferencją przeczytaj też:

300x300-oslo

Podłącz się do nas na Twitterze lub Facebooku żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.

Codziennie nowy HOT DEAL na Apple!

Tomek Czech

Założyciel i redaktor naczelny ThinkApple. Dziennikarz (dyplomowany!) i fotograf (kiedyś…). Współtworzył Biuletyn Fotograficzny, publikował m.in. w Gazecie Wyborczej, Polityce, Pozytywie. Kawałek serca zostawił w Barcelonie, a zdrowia w niemieckiej fabryce samochodów ciężarowych.

Podłącz się do nas na Twitterze lub Facebooku, żeby nie przegapić żadnych informacji ze świata Apple.

Poprzedni post:

Następny post: